http://www.youtube.com/watch?v=QzTVpzvzdtw
Była to druga wygrana biało-czerwonych, którzy wcześniej pokonali Portugalczyków, a przegrali z Hiszpanami i Litwinami. W poniedziałek w meczu, którego stawką jest udział w drugiej fazie, drużyna trenera Alesa Pipana zmierzy się z Wielką Brytanią (godz. 14.15).
Początek i koniec meczu należał do Polski, która okazała się minimalnie lepsza od wicemistrza świata. Przed dwoma laty w Łodzi podczas poprzednich ME zespół znad Bosforu wygrał z ekipą trenera Muli Katzurina, w składzie z Marcinem Gortatem i Maciejem Lampe, 87:69.
W niedzielę Polacy grali w pierwszej kwarcie zespołowo w ataku i agresywnie w defensywie, czym zaskoczyli rywali. Łukasz Koszarek i Thomas Kelati nie tylko znakomicie potrafili znaleźć pod koszem wysokich partnerów, ale sami zdobywali punkty. Po rzucie zza linii 6,75 m naturalizowanego Amerykanina, który musiał sobie radzić z twarda obroną Omera Onana, Polska prowadziła 11:7, a po dwóch popisowych akcjach Szymona Szewczyka 15:9.
W drugiej kwarcie Turcy kilka razy zmniejszali straty do punktu (16:17, 25:26, 31:32), ale za każdym razem Polacy odpowiadali udanymi akcjami. Największą zasługę mieli w tym rezerwowi Dardan Berisha (dziewięć punktów w tej kwarcie) i Robert Skibniewski (sześć). Obaj dwukrotnie trafili za trzy punkty i mieli przechwyty w obronie. Swoją postawą przyćmili grających w NBA Hedo Turkoglu i Ersana Ilyasovę, którzy nie potrafili znaleźć właściwego rytmu gry i przebić się przez defensywę biało-czerwonych. Po 20 minutach 39:35 dla Polaków.
Najsłabsza w ich wykonaniu była trzecia kwarta, przegrana 22:27. Na początku tej części gry stracili 10 punktów z rzędu i w 26. minucie przegrywali 43:45. Sporo problemów sprawiał im mierzący 208 cm silnie zbudowany środkowy Enes Kanter, z którym nie potrafili poradzić sobie Adam Hrycaniuk, Paweł Leończyk czy Szewczyk.
W ostatniej minucie tej kwarty wicemistrzowie świata uzyskali najwyższą przewagę w meczu (60:53). Los uśmiechnął się jednak do Polaków, którzy w niespełna trzy sekundy nie tylko odrobili straty, ale i objęli jednopunktowe prowadzenie. Najpierw dwa punkty zdobył Skibniewski, który przy wejściu pod kosz został złapany w pół przez Oguza Savasa. Faul niesportowy oznaczał rzut wolny i piłkę z boku dla Polski. Rozgrywający wykorzystał dodatkową szansę, a po rozpoczęciu gry równo z końcową syreną rzucającego zza linii 6,75 m Szewczyka sfaulował jeden z rywali. Trener Turcji ostro zaprotestował przeciw decyzji arbitrów i został ukarany przewinieniem technicznym. Szewczyk wykonał pięć rzutów wolnych i nie pomylił się. Polska prowadziła 63:62.
W ostatniej, najbardziej wyrównanej kwarcie Turcy mieli długo niewielką przewagę. Prowadzili różnicą dwóch, nieraz czterech punktów, ale Polacy nie zrezygnowali. Do remisu 75:75 doprowadził Koszarek rzutem "za trzy". Od tej pory wynik zmieniał się niemalże po każdej akcji.
W końcówce trener Pipan postawił na młodych, a ci nie zawiedli. Na 44 s przed końcem Piotr Pamuła, który powoli staje się specjalistą od rzutów za trzy punkty w końcówkach, trafił jak rutyniarz i Polska objęła prowadzenie 82:81. Rywale odzyskali je po rzutach wolnych Kantera, ale ostatnie słowo należało do Polaków. Na rzut z półdystansu zdecydował się Berisha i trafił. Wicemistrzowie świata mieli 12 sekund na ostatnią akcję, ale Kerem Tunceri spudłował, a piłkę złapał Koszarek. Jedna z największych sensacji ME oraz wielki sukces polskiej drużyny stały się faktem.
Polska -Turcja 84:83
Polska: Dardan Berisha 21, Adam Hrycaniuk 15, Szymon Szewczyk 12, Thomas Kelati 11, Robert Skibniewski 9, Łukasz Koszarek 7, Paweł Leończyk 4, Piotr Pamuła 3, Adam Łapeta 2, Piotr Szczotka 0;
Turcja: Enes Kanter 19, Ersan Ilyasova 14, Hedo Turkoglu 13, Ener Preldzic 11, Omer Onan 9, Kerem Tunceri 6, Oguz Savas 5, Omer Asik 4, Ender Arslan 2, Sinan Guler 0, Cenk Akyol 0, Izzet Turkyilmaz 0