W Konferencji Zachodniej Suns z dorobkiem 33 zwycięstw i 31 porażek zajmują dziewiąte miejsce, a "Jazzmani" (34-30) ósme - ostatnie premiowane awansem. Jeśli ekipa z Arizony wygra zbliżający się mecz awansuje w tabeli ponieważ będzie miała lepszy bilans bezpośrednich spotkań.
Oba zespoły w tym sezonie walczyły ze sobą dwukrotnie i za każdym razem górą były "Słońca"; 14 marca we własnej hali wygrały 120:111, a 4 kwietnia na wyjeździe 107:105. W obu spotkaniach dobrze wypadł Gortat; w pierwszym zdobył 25 punktów, w drugim 14.
Drużyna Polaka po kiepskim początku sezonu w ostatnich tygodniach spisuje się dużo lepiej. Przed przerwą na Mecz Gwiazd Phoenix legitymowało się dorobkiem 14-20, ale w marcu i kwietniu wygrało 19 z 30 meczów.
Musimy podejść do tego spotkania, jakby to był decydujący, siódmy mecz o mistrzostwo - powiedział trener Suns Alvin Gentry.
W Salt Lake City zawsze gra się ciężko. Publiczność z pewnością nie będzie przyjacielska, ale to właśnie te wszystkie okoliczności powodują, że jestem bardzo podekscytowany na myśl o zbliżającym się meczu - podkreślił Steve Nash.
Niepowodzenie definitywnie przekreśli szanse "Słońc" na grę w play off. W przypadku zwycięstwa będą musiały wykonać jeszcze jeden krok - dzień później pokonać u siebie San Antonio Spurs lub liczyć na porażkę Jazz z Portland Trail Blazers.
Phoenix ze Spurs przegrywają wyjątkowo często (w tym sezonie wszystkie trzy konfrontacje), jednak w środę mogą mieć ułatwione zadanie. Zespół z Teksasu zapewnił już sobie pierwsze miejsce w Konferencji Zachodniej i prawdopodobnie trener Gregg Popovich nie będzie nadmiernie eksploatował swoich największych gwiazd - Tima Duncana i Francuza Tony'ego Parkera.
Jeśli Suns awansują do play off, w pierwszej rundzie (w rywalizacji do czterech zwycięstw) zmierzą się także ze Spurs.