Zespół z Cleveland już do przerwy prowadził różnicą 31 punktów (65:34), a w drugiej części przewaga wzrosła do 43. Rywale wygrali tylko ostatnią kwartę (18:16), kiedy na parkiecie pojawili się rezerwowi gospodarze.
Najskuteczniejszymi zawodnikami "Cavs" byli Kevin Love 25 punktów, LeBron James i Kevin Irving po 23. Z pewnością dorobek każdego z nich byłby większy, gdyby nie... dominacja nad Raptors. Przewaga była ogromna, więc nie było potrzeby, aby grali do końca, tym bardziej, że zmagania się nie zakończyły. "Kawalerzyści" potrzebują jeszcze jednej wygranej do awansu do wielkiego finału NBA.
Szóste spotkanie w piątek w Toronto, gdzie do te pory Cavaliers przegrywali. Musimy być spokojni, skoncentrowani i silni, a wtedy wszystko pójdzie zgodnie z naszymi oczekiwaniami - stwierdził James.
Mimo dotkliwej porażki, optymizmu nie traci trener Raptors Dwane Casey. Dostaliśmy po tyłku, ale przed własną publicznością jesteśmy całkiem innym zespołem - ocenił.
W jego ekipie tylko dwóch graczy przekroczyło liczbę 10 punktów - DeMar DeRozan uzyskał 14, a Kyle Lowry 13.
Bismack Biyombo miał tylko cztery zbiórki, podczas gdy w dwóch poprzednich meczach aż 40. Jedynym pozytywem dla drużyny z Kanady jest powrót środkowego Jonasa Valanciunasa. Pauzował w ośmiu spotkaniach z powodu kontuzji prawej kostki. W środę zdobył dziewięć punktów w 18 minut.
W finale Konferencji Zachodniej koszykarze Oklahoma City Thunder prowadzą z broniącymi tytułu Golden State Warriors 3-1.