Jestem bardzo dumny ze wszystkich moich kolegów. Niemal przez cały mecz przegrywaliśmy, ale się nie poddaliśmy - powiedział Thompson, który trafił m.in. 11 rzutów "za trzy". Nikt wcześniej w meczu play off nie był tak skuteczny zza łuku.
Czwarta kwarta rozpoczęła się przy ośmiopunktowym prowadzeniu Thunder. Warriors do remisu 99:99 doprowadzili dopiero niespełna trzy minuty przed zakończeniem meczu. Chwilę później całkowicie zdominowali wydarzenia na parkiecie.
Gospodarze co prawda trafili jeszcze na 101:99, gdy na zegarze pozostawały dwie minuty i 22 sekundy, ale później swojego dorobku już nie poprawili. Popełniali za to stratę za stratą. Sam Russell Westbrook zanotował aż trzy w finałowych 55 sekundach.
Cechą "Wojowników" jest opieranie gry na rzutach za trzy punkty, jednak w sobotę dopiero pierwszy raz w rywalizacji z Thunder ten element zaczął funkcjonować naprawdę dobrze. Obrońcy tytułu byli skuteczniejsi zza łuku niż z bliższej odległości. Z dystansu trafili 21 z 44 rzutów, a 15 z 43 za dwa punkty.
Oprócz Thompsona bardzo dobrze zagrał Stephen Curry. Najbardziej wartościowy zawodnik (MVP) dwóch ostatnich sezonów miał słaby początek, ale ostatecznie zakończył mecz z dorobkiem 29 punktów, dziesięciu zbiórek i dziewięciu asyst.
W ekipie Thunder tradycyjnie najlepsi byli Kevin Durant i Westbrook. Zdobyli odpowiednio 29 i 28 punktów.
Wiemy, że mamy przed sobą jeszcze jeden mecz i jesteśmy bardzo podekscytowani. Mamy jeszcze jedną szansę by zamknąć tę serię i nie możemy zwieszać głów - podkreślił Durant.
Decydujący mecz odbędzie się w poniedziałek w Oakland. Warriors staną w nim przed szansą zrobienia czegoś niespotykanego. W historii NBA z 232 przypadków tylko dziewięć razy zdarzyło się, że zespół wygrał rywalizację w play off, jeśli w jej trakcie przegrywał 1-3.
W Konferencji Wschodniej drużyna Cleveland Cavaliers pokonała Toronto Raptors 4-2 i czeka na rywala w wielkim finale.