Durant drużynę z Oakland wzmocnił w lipcu. Dzięki zakontraktowaniu jednej z największych gwiazd NBA, na słabsze dni może sobie pozwolić inny wielki zawodnik Warriors - Stephen Curry. Zdobył co prawda 20 punktów, ale trafił tylko jeden z 11 rzutów za trzy punkty. Być może czuł się zmęczony. Dla podopiecznych trenera Steve'a Kerra był to trzeci mecz w ostatnich czterech dniach i do samego końca musieli w nim walczyć o zwycięstwo.

Reklama

Na 10 sekund przed ostatnią syreną goście prowadzili 122:120, ale piłkę z boku wyprowadzali Bucks. Akcji nie udało im się jednak przeprowadzić, bo przechwytem popisał się Draymond Green, a po chwili skutecznym wykonawcą dwóch rzutów wolnych okazał się Klay Thompson.

"To jest właśnie cały Draymond. Świetnie czyta grę i wie co może się wydarzyć. Widziałem to już nie jeden raz. W takich sytuacjach jest po prostu niesamowity" - komplementował swojego zawodnika Kerr.

Wśród pokonanych wyróżnił się Giannis Antetokounmpo, który zdobył 30 punktów.

Warriors z bilansem 11-2 zajmują drugie miejsce w Konferencji Zachodniej. Lepsza jest tylko ekipa Los Angeles Clippers (12-2). Koszykarze z "Miasta Aniołów" we własnej hali pokonali Chicago Bulls 102:95. Wśród zwycięzców prym wiódł Blake Griffin - 26 pkt i 13 zbiórek. Dla "Byków" 28 pkt uzyskał Dwyane Wade.

Optymizmem powiało w Nowym Orleanie. Miejscowi Pelicans po raz pierwszy od lutego zdołali wygrać dwa mecze z rzędu. W piątek we własnej hali pokonali Portland Trail Blazers 113:101, a minionej nocy, także u siebie, po dogrywce zwyciężyli Charlotte Hornets 121:116.

Tradycyjnie liderem "Pelikanów" był Anthony Davis. Tym razem uzyskał 38 punktów i 16 zbiórek.

Reklama

Tych zwycięstw trudno jednak nie wiązać z powrotem Jrue Holidaya. 26-letni rozgrywający stracił początek sezonu, gdyż opiekował się żoną Lauren, byłą reprezentantkę USA w piłce nożnej, która przeszła operację usunięcia guza mózgu, a kilka tygodni wcześniej urodziła dziecko. W sobotę zdobył 22 punkty i miał dziewięć asyst.

W stronę dna zmierza natomiast ekipa Marcina Gortata. Washington Wizards we własnej hali ulegli Miami Heat 111:114 i z bilansem 3-9 zajmują 14. miejsce w tabeli Konferencji Wschodniej. Nieznacznie słabsza jest tylko Philadelphia 76ers (3-10).

Polski środkowy zdobył 10 punktów, a także miał 16 zbiórek, pięć bloków i cztery asysty.