W mistrzostwach świata polscy koszykarze wystartują po raz drugi. W 1967 roku w Urugwaju drużyna trenera Witolda Zagórskiego wywalczyła piąte miejsce.
Polacy pokonali Chorwatów w eliminacjach po raz drugi (w Gdańsku było 79:74), choć rozpoczęli mecz bardzo słabo. Na parkiet wyszli piątką w składzie: A.J. Slaughter, kapitan Adam Waczyński, Mateusz Ponitka, Aaron Cel i Maciej Lampe. Rywale, występujący bez graczy NBA i Euroligi, zdominowali w pierwszych minutach biało-czerwonych. Prowadzili 14:0 po siedmiu minutach. Polacy nie trafiali spod kosza i z dystansu, popełnili aż cztery straty w tym fragmencie gry.
Przy wyniku 14:0 trener Mike Taylor wziął czas, ale jego uwagi nie zmieniły zasadniczo sytuacji. Pierwsze punkty zdobył Mateusz Ponitka, za chwilę za trzy trafił najbardziej doświadczony koszykarz biało-czerwonych Łukasz Koszarek. Michał Sokołowski próbował indywidualnych wejść, ale był faulowany, a rzuty wolne także nie przynosiły stuprocentowej zdobyczy.
Po pierwszej kwarcie Chorwacja prowadziła 16:8, a biało-czerwoni trafili zaledwie jeden z 11 rzutów za dwa punkty i jeden z czterech zza linii 6,75 m. Wśród gospodarzy nie do zatrzymania był 29-letni Filip Kruslin z Cedevity Zagrzeb. Chorwaci grali twardo na obwodzie i zawężali pole manewru rozgrywającym.
Drugą odsłonę Polacy rozpoczęli zdecydowanie lepiej niż pierwszą. Akcje Ponitki (pięć punktów) oraz rzut zza linii 6,75 m Slaughtera pozwoliły zmniejszyć straty do zaledwie jednego punktu 21:22 w 14. minucie. Chorwaci zaczęli popełniać podobne błędy do Polaków, było wiele przestrzelonych rzutów, a spod kosza, praktycznie bez polskich obrońców, gospodarze nie trafili trzy razy z rzędu w ponawianej akcji.
Trener Drażen Anzulovic (ponad dwa lata temu pracował w MKS Dąbrowa Górnicza) zdenerwowany wziął czas. Po nim były zawodnik Miasta Szkła Krosno Jakov Mustapic trafił dwa razy z rzędu zza linii 6,75 m i Chorwacja, walcząca o przedłużenie szans na udział w MŚ, prowadziła 28:23 w 16. minucie. 120 sekund później po akcji Kruslina i rzucie z dystansu było już 35:25. Po 20 minutach gospodarze prowadzili tylko 36:32, bo podopieczni trenera Taylora w ostatnim fragmencie przed przerwą zmniejszyli straty.
O wygranej zadecydowała lepsza gra biało-czerwonych w drugiej połowie, zarówno w defensywie (gospodarze zdobyli tylko 33 punkty), jak i w ataku.
Trzecia kwarta była wyrównana, bo Polacy szybko odrobili straty i po rzucie za trzy Waczyńskiego objęli pierwsze prowadzenie 37:36, a chwilę później, po drugiej z rzędu +trójce+ kapitana - 44:40. Chorwaci, choć ich skuteczność spadła, odzyskali prowadzenie 55:53, ale wówczas profesorskie doświadczenie pokazał 35-letni Koszarek. Trafił dwa razy za trzy punkty i był remis 59:59. Po 30 minutach biało-czerwoni wygrywali 61:59 po akcji Sokołowskiego.
Decydująca czwarta część to dominacja Polaków pod koszami - w całym meczu wygrali zbiórki 45-36. Mniej widoczny w ataku Maciej Lampe miał osiem zbiórek, podobnie jak jeden z liderów Mateusz Ponitka. To jego odważne wejścia pod kosz dawały punkty, bo Chorwaci tylko faulem potrafili zatrzymać zawodnika Lokomotiwu Kubań Krasnodar.
W 36. minucie po kolejnym rzucie za trzy najlepszego Chorwata Kruslina był ostatni w spotkaniu remis 67:67. Punkty Ponitki, ważna zbiórka Koszarka po niecelnym rzucie Slaughtera oraz faul ofensywny Chorwata Bilana to kluczowe akcje w końcówce. Po nich na 120 sekund przed końcem Polska prowadziła 73:69. Sukces przypieczętowali Sokołowski wolnymi i ładną technicznie akcją Ponitka, najlepszy na parkiecie. Zdobył 20 punktów, w tym 9 z 10 z rzutów wolnych.
Polacy mieli 41 procent celności rzutów za dwa i 43 proc. za trzy punkty - trafili tych ostatnich 10 (z 23 prób). Gospodarze mieli jedynie 24-procentową skuteczność za dwa punkty (12 z 50).