Teksańczycy przeszli w tym meczu drogę z piekła do nieba. Tuż przed jego rozpoczęciem okazało się, że ich druga gwiazda - Łotysz Kristpas Porzingis jest niezdolny do gry. Samo spotkanie natomiast zaczęli po prostu kiepsko i na początku drugiej kwarty Clippers prowadzili już różnicą 21 punktów. Mavericks jednak nie poddali się, a ich zbawcą okazał się Doncic. Poprawili zarówno skuteczność jak i obronę. Stratę udało im się zniwelować w połowie trzeciej części gry, kiedy zdobyli 16 punktów z rzędu. W ostatniej akcji czwartej kwarty to Clippers mieli piłkę. Kawhi Leonard jednak spudłował i potrzebna była dogrywka. W niej trwała walka kosz za kosz. Na prowadzenie 133:132 celną "trójką" wyprowadził Clippers Marcus Morris.
Na ostatnią akcję Mavericks mieli 3,7 s. Piłka trafiła do Doncica, a dzięki zasłonie nie krył go Leonard, tylko dziesięć centymetrów niższy Reggie Jackson. Słoweniec odskoczył do tyłu i z ponad ośmiu metrów trafił na zwycięstwo. "To jedno z najwspanialszych uczuć, jakich doświadczyłem jako zawodnik. Coś wyjątkowego. Po prostu bardzo chciałem trafić ten rzut. Nie potrafię opisać towarzyszących mi emocji" - przyznał 21-latek.
Doncic jest dopiero trzecim zawodnikiem w historii NBA, który w meczu play off skompletował triple-double z co najmniej 40 punktami, 15 zbiórkami i 10 asystami. Dołączył do legendarnego Oscara Robertsona i Charlesa Barkleya. Wcześniej tej sztuki dokonało tylko czterech koszykarzy: w takim spotkaniu zdobyli ponad 40 punktów i jednocześnie trafili zwycięski rzut równo z końcową syreną: Michael Jordan, LeBron James, Damian Lillard i Kawhi Leonard.
"Ten dzieciak żyje dla takich momentów. To, w jaki sposób analizuje wydarzenia na parkiecie jest po prostu niesamowite. Robi to nie z szybkością sieci 5G, tylko chyba 6G" - komplementował podopiecznego trener Rick Carlisle.
W ekipie Clippers najlepsi byli rezerwowy Lou Williams, który zdobył 36 pkt oraz Leonard - 32 pkt i dziewięć zbiórek. Wciąż problemy ze skutecznością ma natomiast Paul George. Tym razem trafił tylko trzy z 14 prób z gry, a łącznie w trzech ostatnich spotkaniach 10/47. W play off rywalizacja toczy się do czterech zwycięstwo. Piąty mecz zaplanowano na wtorek.
W drugiej rundzie są już broniący tytułu Toronto Raptors i Boston Celtics. Kanadyjski zespół po raz pierwszy w swojej historii wygrał serię w play off 4-0. Minionej nocy rozbił Brooklyn Nets 150:122. Celtics natomiast po raz czwarty wygrali z Philadelphia 76ers; tym razem 110:106. Do wygranej poprowadził ich Kemba Walker - 32 pkt. Filadelfijczycy mają w składzie młodych, utalentowanych zawodników, ale kolejny raz faza play off kończy się dla nich olbrzymim rozczarowaniem.
"Mam wrażenie, że nie zawsze byliśmy dostatecznie skoncentrowani. Musimy się z tym zmierzyć i po prostu poprawić grę" - powiedział Joel Embiid. Kameruńczyk uzyskał 30 pkt i 10 zbiórek.