Justin Bibbins, Jakub Karolak, Jamel Morris, Grzegorz Kulka i Dariusz Wyka stanowili wyjściowy skład legionistów, którzy zaczęli od kilku błędów dających gościom prowadzenie. Wraz z upływem kolejnych minut gra wyrównała się, dwa przewinienia w ataku na rywalach wymusił Justin Bibbins, ale w swoim dorobku w połowie pierwszej kwarty miał tylko jeden punkt, a MKS prowadził 12:8. Straty zmniejszyli Michał Sokołowski, Dariusz Wyka i Justin Bibbins trafiając z dystansu. Wynik pierwszej kwarty ustalił rzutem równo z syreną Grzegorz Kamiński – Legia prowadziła 23:22.
Ten sam zawodnik otworzył kolejną kwartę, tym razem celną „trójką”, ale warszawianie krótko cieszyli się prowadzeniem. Świetnie punktował Elijah Wilson dzięki któremu MKS znów był na czele. W ciągu kilkudziesięciu sekund stan ten zmienił się po trzech punktach Grzegorza Kulki i Jakuba Karolaka. Na niespełna pięć minut przed końcem pierwszej połowy meczu Zieloni Kanonierzy wygrywali 39:33 zaliczając serię 11:0. Skuteczna gra i wykorzystywanie błędów rywali przynosiły skutek w postaci korzystnego wyniku na półmetku spotkania – zespół trenera Wojciecha Kamińskiego udał się do szatni przy korzystnym dla siebie rezultacie 47:41.
Z nową energią do drugiej części meczu przystąpili legioniści. To był piorunujący początek trzeciej kwarty - aż 16:4 w tej części meczu prowadzili stołeczni koszykarze, a tablica świetlna wskazywała rezultat 63:45. Bardzo korzystny obrót spraw nie spowodował spadku koncentracji gospodarzy. Trener Wojciech Kamiński ciągle przypominał o twardej obronie i walce o zbiórki, a jego zawodnicy starali się wciąż nękać rywali nieustępliwością po obu stronach boiska. Wszystko to przynosiło skutek – po 30 minutach gry kibice zgromadzeni w hali OSiR Bemowo cieszyli się z prowadzenia swoich ulubieńców 73:52.
Cierpliwość i konsekwencja – to słowa klucze, którymi kierowali się Zieloni Kanonierzy w czwartej kwarcie pojedynku. MKS Dąbrowa Górnicza dążył do zmniejszenia strat, ale warszawianie mądrze ograniczali poczynania gości. Na lidera punktowego Legii wyrósł Jamel Morris, Amerykanin raz po raz cieszył się z kolejnych trafień. Ostatecznie gospodarze triumfowali 93:70 i przynajmniej na kilkanaście godzin zasiądą na fotelu lidera Energa Basket Ligi.
Kolejny mecz ligowy legioniści zagrają już we wtorek – w Zielonej Górze zmierzą się z mistrzem Polski, Stelmetem Eneą Zielona Góra. Następne domowe starcie Zielonych Kanonierów dopiero 17 września – wówczas w hali przy ul. Obrońców Tobruku 40 pojawią się koszykarze Enei Astorii Bydgoszcz.
II kolejka Energa Basket Ligi:
Legia Warszawa – MKS Dąbrowa Górnicza 93:70 (23:22, 24:19, 26:11, 20:18)
Legia: Jamel Morris 25, Justin Bibbins 16, Jakub Karolak 12, Grzegorz Kamiński 10, Michał Sokołowski 10, Dariusz Wyka 9, Grzegorz Kulka 7, Przemysław Kuźkow 2, Adam Linowski 2, Mariusz Konopatzki 2, Jakub Sadowski 0, Benjamin Didier-Urbaniak 0
Trener: Wojciech Kamiński, as. Marek Zapałowski
MKS: Sacha Killeya-Jones 17, Lee Moore 17, Elijah Wilson 15, Michał Nowakowski 8, Mikołaj Ratajczak 5, Jakub Motylewski 4, Michał Kroczak 3, Konrad Dawdo 1, Marek Piechowicz 0, Ivan Karacić 0
Trener: Alessandro Magro, as. Radosław Soja, Robert Skibniewski