Tym samym stał się najlepiej zarabiającym środkowym w historii NBA.

Gobert, który wiosną był pierwszym zakażonym koronawirusem koszykarzem za oceanem, otrzymał taki sam kontrakt jak kilka dni temu Grek Giannis Antetokounmpo (Milwaukee Bucks), dwukrotnie wybierany najlepszym koszykarzem sezonu ligi NBA (2019 i 2020 rok), ale pokazał, że pieniądze to nie wszystko.

Reklama

"Chcę wygrywać, wierzę w ten zespół i w ten klub dlatego zostawiam część pieniędzy do dyspozycji władz klubu. Pozostaję tu, aby zdobyć mistrzostwo z kolegami i trenerem (Quinem Snyderem - PAP), z tobą Utah. Zróbmy to razem. Merci” - napisał francuski środkowy na Twitterze.

Gobert gra w klubie z Salt Lake City od 2013 r. W minionym sezonie po raz pierwszy został wybrany do Meczu Gwiazd. Wcześniej był dwukrotnie uznawany najlepszym obrońcą ligi (2018 i 2019). W poprzednich rozgrywkach miał średnio 15,1 pkt i 13,5 zbiórki w spotkaniu.

W marcu, gdy w USA rozpoczynała się pandemia Covid-19 Francuz stał się antybohaterem ligi po tym, jak żartował sobie z zaleceń władz NBA, które nakazywały graczom zachowywanie dystansu podczas rozmów z dziennikarzami. Na konferencji prasowej dotykał wszystkich mikrofonów i dyktafonów leżących na stole prasowym, a po kilkudziesięciu godzinach okazało się, że miał pozytywny wynik testu na koronawirusa.

Gobert, dwukrotny brązowy medalista MŚ, przeprosił publiczne za swoje zachowanie w emocjonalnym wpisie. Po wykryciu przypadków zakażenia w ekipie Utah władze NBA zawiesiły rozgrywki sezonu zasadniczego, które wznowiono dopiero pod koniec lipca w +bańce+ pod Orlando.

Francuz przekazał pół miliona dolarów m.in. pracownikom hali w Salt Lake City, którzy w dobie pandemii Covid-19 stracili pracę z powodu zamknięcia hal sportowych.