Anwil rozpoczął spotkanie od prowadzenia 7:3, aktywny w ofensywie był nowy zawodnik włocławian, Curtis Jerrels. Podopieczni trenera Przemysława Frasunkiewicza usiłowali przedostawać się pod kosz legionistów skąd zdobywali kolejne punkty. Trafieniem zza łuku odpowiedział Lester Medford, ale bez wątpienia to Anwil lepiej zaczął spotkanie – po pięciu minutach gry prowadząc 18:8. Błyskawicznie warszawianie odrobili niemal wszystkie straty, gdyż po trafieniach Nicka Neala, Adama Linowskiego i Jamela Morrisa było tylko 18:16 dla gości. Końcówka pierwszej kwarty to znów lepsza gra Anwilu, który wygrał tą część meczu 26:19.

Reklama

W drugiej kwarcie włocławianie podtrzymywali skuteczność i sposób gry. Pięć punktów z rzędu zdobył Rotnei Clark dzięki czemu jego zespół prowadził 36:26. Przerwa na żądanie trenera Wojciecha Kamińskiego warszawianie usiłowali raz jeszcze zbliżyć się do rywala. Na najlepszego strzelca Zielonych Kanonierów wyrastał Lester Medford, który po 17 minutach gry miał na swoim koncie 11 punktów. Do Amerykanina dołączyli Dariusz Wyka i Nick Neal dzięki czemu strata legionistów zniknęła, a nawet wyszli oni na minimalne prowadzenie. Wynik pierwszej połowy rzutem z dystansu ustalił Przemysław Zamojski – Anwil prowadził 47:45.

Po przerwie Legia bardzo pilnowała, by przeciwnik po raz trzeci nie uciekł na zbyt duży dystans. Efektownie pod kosz przedarł się Grzegorz Kulka, a zza łuku przymierzył po raz kolejny Lester Medford i stołeczna drużyna prowadziła 57:54. Podrażniony Anwil szybko ruszył do ataku. Prowadzenie przechodziło z rąk do rąk. Imponował solidną dyspozycją w defensywie Adam Linowski, a po kolejnej „trójce” Jamela Morrisa Legia prowadziła 65:62. Gospodarze poszli za ciosem i utrzymali trzypunktowe prowadzenie do końca trzeciej kwarty.

Ostatnia odsłona meczu przyniosła wiele emocji. Legia wciąż była minimalnie z przodu, ale Anwil był dosłownie krok za Zielonymi Kanonierami. Obie ekipy nie cieszyły się dobrą skutecznością – w ciągu pięciu minut gry w czwartej kwarcie padło zaledwie dziewięć punktów. Wiatr w żagle złapali goście, lecz nie potrafili tego przekuć w osiągniecie prowadzenia. Euforię wśród legionistów wywołał celny rzut za trzy Dariusza Wyki po którym legioniści prowadzili 78:74 na dwie minuty przed końcem meczu. Ostatecznie Legia zwyciężyła 85:76 kontrolując przebieg meczu w ostatnich minutach.

Legia Warszawa - Anwil Włocławek 85:76 (19:26, 26:21, 25:20, 15:9)

Legia: Jamel Morris 25, Dariusz Wyka 17, Lester Medford 17, Jakub Karolak 6, Nickolas Neal 6, Grzegorz Kulka 4, Earl Watson 4, Adam Linowski 3, Grzegorz Kamiński 3, Przemysław Kuźkow -, Jakub Sadowski -, Benjamin Didier-Urbaniak

Trener: Wojciech Kamiński, as. Marek Zapałowski

Anwil: Ivan Almeida 21, Rotnei Clarke 15, Kyndall Dykes 9, Curtis Jerrells 8, Krzysztof Sulima 7, Walerij Lichodiej 7, Artur Mielczarek 6, Przemysław Zamojski 3, Andrzej Pluta 0, Ivica Radić 0, Wojciech Tomaszewski 0, Adam Piątek

Trener: Przemysław Frasunkiewicz