Hawks mieli duże problemy w Filadelfii, gdzie w pewnym momencie przegrywali aż 26 punktami. Ale do odrabiania strat są już przyzwyczajeni - w poniedziałek rywale prowadzili 18 punktami, ale drużyna z Atlanty także sięgnęła wówczas po zwycięstwo.
Nie wolno się poddawać. Zawsze rozmawiamy o tym, że mecz trwa 48 minut. To dużo czasu, a dziś potrzebne było pełne 48 minut, żeby załatwić sprawę - podsumował trener zwycięzców Nate McMillan.
Awans już w piątek?
Gospodarze przegrywali po drugiej kwarcie 22 punktami. Ze statystyk serwisu ESPN wynika, że w historii NBA tylko dwa razy udało się odrobić większą stratę na półmetku. Co więcej, przez ostatnie ćwierć wieku nie zdarzyło się, aby 76ers przegrali mecz, w którym prowadzili co najmniej 25 punktami.
Szósty mecz - być może decydujący w tej rundzie - Hawks rozegrają u siebie w piątek.
Na początku marnowaliśmy wiele dobrych sytuacji. Taka słaba pierwsza połowa meczu przydarzyła się nam już nie pierwszy raz. Miejmy nadzieję, że u siebie będziemy skuteczniejsi niż dziś i w poprzednim spotkaniu. Tak czy inaczej zawsze wierzymy, że wciąż jesteśmy w grze - powiedział Trae Young, który zdobył dla gości 39 punktów.
Leonard może już nie zagrać
Łatwego zadania w środę nie mieli także Clippers, którzy musieli radzić sobie bez swojej największej gwiazdy - Kawhi Leonard od wtorku ma skręcone kolano i nie wiadomo, czy zdąży wyleczyć uraz przed kolejnym spotkaniem z Jazz w piątkowy wieczór.
Pod nieobecność Leonarda z bardzo dobrej strony pokazał się Paul George, który zdobył 37 punktów, miał 16 zbiórek i pięć asyst.
To był nasz największy mecz w tym sezonie, tym bardziej że graliśmy bez naszego najlepszego zawodnika. Przed rozpoczęciem spotkania wiedzieliśmy o tym, zdawaliśmy sobie sprawę, że musimy trzymać się razem, zewrzeć szyki - podkreślił George.
Leonard przejdzie kolejne badania spuchniętego kolana i dopiero po nich będzie wiadomo, czy ma szansę wystąpić jeszcze w tym sezonie NBA.