Najwięcej punktów uzyskał jednak Tim Hardaway Jr. - 29.
Z kolei wśród gospodarzy brylowali Aaron Gordon z dorobkiem 27 punktów i ośmiu zbiórek oraz Serb Nikola Jokic - 19 punktów i po osiem zbiórek i asyst.
Zwycięstwo Mavericks mogło być znacznie bardziej komfortowe - cztery minuty przed końcową syreną prowadzili 111:101, ale wtedy rywale zwarli szyki i zdobyli 11 punktów z rzędu. Tę serię rzutem za trzy przerwał dopiero 17,3 s przed końcem Dorian Finney-Smith.
Chwilę później Jokic miał szansę doprowadzić do remisu, ale nie trafił jednego z dwóch rzutów osobistych. Po drugiej stronie parkietu takiego błędu nie popełnił za to Spencer Dinwiddle i ostatnie dwa punkty w meczu - zdobyte przez Jamala Murraya dla gospodarzy - nie miały już znaczenia. Nuggets ponieśli trzecią z rzędu porażkę, natomiast Mavericks wygrali trzy kolejne spotkania.
Mavericks (13-11) zajmują siódme miejsce w tabeli Konferencji Zachodniej nadal są niżej od wtorkowego rywala (piąta lokata, 14-10).
W innym wtorkowym spotkaniu Detroit Pistons gładko wygrali na wyjeździe z Miami Heat 116:96. Chorwat Bojan Bogdanovic uzyskał 31 punktów dla gości, w tym 28 w ostatnich dwóch kwartach. To pomogło Pistons uzyskać bezpieczną przewagę w drugiej połowie, choć po pierwszej to rywale prowadzili 50:47.
Drugą część meczu chcieliśmy rozegrać bardziej dynamicznie, szybciej operować piłką. Udało mi się trafić kilka rzutów za trzy i grało nam się łatwiej - skomentował Bogdanovic.
To najwyższe zwycięstwo Pistons w tym sezonie.
W ekipie rywali 34 punkty zdobył Tyler Herro, ale nie uchroniło to zespołu z Florydy od trzeciej porażki w ostatnich czterech spotkaniach.
Zarówno Heat (11-14), jak i Pistons (7-19) zajmują miejsca w dolnej części tabeli Konferencji Wschodniej.
Również we wtorek Cleveland Cavaliers wygrali u siebie z Los Angeles Lakers 116:102 i są na trzecim miejscu na zachodzie z bilansem 16-9. Duża rolę w tym zwycięstwie odegrał Donovan Mitchell, który zdobył 43 punkty.