Pistoriusa oskarżano o to, że po domowej kłótni w lutym zeszłego roku, celowo zastrzelił Reevę Steenkamp, która miała schronić się w toalecie w jego domu. Wczoraj sędzia Thokozile Masipa stwierdziła, że nie można mu udowodnić chęci celowego zastrzelenia kobiety. Pistoriusowi grozi kara do 15 lat więzienia, eksperci spodziewają się raczej 10 lat.
Sąd w Pretorii uznał też, że lekkoatleta z RPA nieostrożnie obchodził się z bronią w innym przypadku - podczas incydentu w restauracji. W lutym 2013 roku Pistorius zastrzelił swoją partnerkę w domu. W nocy strzelił w kierunku drzwi łazienki, gdzie przebywała. W uzasadnieniu sędzia Thokozile Masipa mówiła, że nie ma wystarczających dowodów, by uznać, że doszło do morderstwa. Sąd przychylił się w dużej mierze do wersji oskarżonego, który twierdził, że strzelił w kierunku drzwi łazienki, bo był przekonany, że do domu wtargnął złodziej. Sędzia mówiła, że taką wersję uzasadniałoby to, że Pistorius tuż po wypadku zadzwonił na policję, powiadomił też przyjaciół. Zdawał sobie natomiast sprawę, że strzał w kierunku drzwi może skończyć się śmiercią osoby za nimi stojącą.Pistorius został też uznany za winnego incydentu ze stycznia 2013 roku, gdy wystrzelił z broni w jednej z restauracji. Sąd uznał jednak, że nie zrobił tego umyślnie. Broń miał wziąć od jednego z przyjaciół, który siedział z nim przy stole. Prawdopodobnie nie zdawał sobie sprawy z tego, że nie jest załadowana. To nie zwalnia go jednak z zarzutu nieostrożnego obchodzenia się z bronią - uznała sędzia. Sąd oddalił natomiast zarzuty dotyczące nielegalnego posiadania broni przez Pistoriusa. Uznał też, że nie ma dowodów na to, że sportowiec strzelał z pistoletu przez szyberdach swojego samochodu, na publicznej drodze.
Proces rozpoczął się w marcu tego roku, był transmitowany w telewizji i przyciągnął uwagę całego świata. 27-letni Oscar Pistorius zdobył złoty medal na paraolimpiadzie w Londynie dwa lata temu. Znany jest jako „blade runner”, czyli biegacz, który od kolan w dół ma specjalne protezy.