Kiedy Pyrek ruszyła do pierwszej próby na 4,45 sędzia Bogdan Sadłowski niespodziewanie pokazał czerwoną chorągiewkę, twierdząc, że został przekroczony czas. Ta decyzja na tyle wytrąciła z równowagi zawodniczkę, że nie była w stanie kontynuować rywalizacji.
"Bardzo mi przykro, że sędzia wypaczył konkurs, a mnie pozbawił możliwości zakwalifikowania się do reprezentacji kraju na superligę Pucharu Europy w Annecy. Jak nigdy dotychczas zależało mi na tym starcie, bowiem mam sentyment do tej francuskiej miejscowości. Tam właśnie, 10 lat temu, zdobyłam pierwszy medal - srebrny mistrzostw świata juniorów" - mówiła wielce rozżalona Monika Pyrek.
Jej trener Wiaczesław Kaliniczenko podkreślił, że sędzia nie znał przepisów. "Na całym świecie, kiedy jest uroczystość otwarcia imprezy, przerywa się rywalizację. Poza tym powinien być zegar odmierzający czas".
Bogdan Sadłowski powiedział na swoje usprawiedliwienie, że był tak skupiony na konkursie, że nie zauważył otwarcia Memoriału i nie zatrzymał stopera, który służył do odmierzania czasu, bowiem nie było zegara. Pytany dlaczego tolerował przekraczanie czasu przez wcześniej skaczące zawodniczki nie był w stanie tego wyjaśnić. Przyznał, że włączał stoper dopiero od wysokości 4,45.
Arbiter główny Memoriału Stanisław Figat poinformował, ze sprawą decyzji Bogdana Sadłowskiego zajmie się Centralne Kolegium Sędziów PZLA. Dodał, że przy braku pomiaru czasu konkurs nie powinien się odbyć, jak również skok wzwyż, z uwagi na sprzęt nie odpowiadający wymogom EAA.
Konkurs skoku o tyczce kobiet wygrała Anna Rogowska wynikiem 4,65.