Karierę van Niekerka już kilka razy przerywały problemy zdrowotne. W ubiegłorocznych mistrzostwach świata w Eugene był dopiero piąty, osiągając wynik 44,97, ale w tym roku po uporaniu się ze skutkami kontuzji kolana, wraca do szybszego biegania.
Najpierw odzyskał tytuł w mistrzostwach RPA, gdy w Potchefstroom przebiegł jedno okrążenie stadionu w 44,17 s. Kilkanaście dni temu w Racers Grand Prix w Kingston na Jamajce wygrał czasem 44,21 w trudnych warunkach, po tym jak nad stadionem przeszła ulewa.
Szybkie biegi podczas rywalizacji w zupełnie różnych warunkach – jeden na wysokości (Potchefstroom leży na 1340 m n.p.m. - PAP), a drugi w deszczowej pogodzie wskazuje na pewną spójność i powtarzalność. Traktuję to jako pozytyw, robię stopniowe postępy – powiedział van Niekerk cytowany na stronie World Athletics.
W czwartek w Oslo jego rywalami będą m.in. były mistrz świata na 400 m Kirani James z Grenady, mistrz Europy Matthew Hudson-Smith z Wielkiej Brytanii, czy 20-letni Zambijczyk Muzala Samukonga, który w kwietniu w Botswanie pobiegł w niesamowitym czasie 43,91.
Dwa lata van Niekerk rozstał się z wieloletnią trenerką, blisko 80-letnią Ans Bothą i trenuje przede wszystkim w USA. W 2017 roku doznał poważnej kontuzji kolana podczas… pokazowego meczu rugby. Wrócił na bieżnię po trzyletniej przerwie. Przed igrzyskami w Tokio zmagał się ze skutkami zakażenia koronawirusem, a w olimpijskich zmaganiach odpadł już w półfinale, uzyskując wynik o ponad dwie sekundy gorszy od własnego rekordu świata (43,03) z igrzysk w Rio de Janeiro.