Żona medalisty olimpijskiego z Londynu w podnoszeniu ciężarów trafiła do opolskiego Wojewódzkiego Szpitala Ginekologiczno-Położniczego. Tam na świat miały przyść bliźniaczki państwa Bonków. Pani Barbara nie miała żadnych komplikacji, a trafiła ze wskazaniem cesarskiego cięcia. To na sali porodowej lekarze zdecydowali, że dzieci mają przyjść na świat siłami natury. Maja urodziła się bez problemu, jej siostra Julia po ponad 40 minutach walki, z niedotlenieniem mózgu - przypomina "Gazeta Wyborcza".

Reklama

Córka, nim trafiła do opolskiego szpitala, była całkowicie zdrowa. Wszystko wydarzyło się tu, w Opolu. Musimy zapewnić córce przyszłość, a tylko nieliczni wiedzą, ile kosztuje leczenie. Już dziś lekarze mówią nam, że konieczne będą zabiegi rehabilitacyjne - trzy, może cztery razy dziennie. I to nie przez tygodnie czy miesiące, tylko przez kilka lat. Tymczasem godzina rehabilitacji kosztuje 70 złotych! - tłumaczy w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" powody swojej decyzji Bartłomiej Bonk.