Pierwszy złoty medal z wielkiej imprezy przywiozła w 2009 roku. W mistrzostwach globu w Rzymie triumfowała na 400 m stylem zmiennym. W stolicy Włoch wywalczyła jeszcze dwa brązowe krążki i tym samym wkroczyła do ścisłej światowej czołówki.
Wielkim rozczarowaniem dla niej okazały się jednak igrzyska w Londynie (2012), gdzie nie udało jej się stanąć na podium. Po nich nastąpił przełom. Jej trenerem został ówczesny partner, a od 2013 roku mąż - Shane Tusup. Ma opinię zamordysty, a w trakcie wyścigów z udziałem żony reaguje bardzo emocjonalnie.
Jako trener jest całkiem ostry. Bywa niecierpliwy i oczekuje, że natychmiast będę wszystko robiła perfekcyjnie. W domu jednak jest supersłodki, kochający i naprawdę zabawny. Dużo się śmiejemy - powiedziała 27-latka, cytowana w sierpniu przez gazetę "New York Times".
Mam złą reputację w USA. Uważają mnie za palanta, bo krzyczę na Katinkę, kiedy płynie za wolno. Problemem wielu pływaków jest to, że godzą się z wynikami na poziomie "w porządku". Umówiliśmy się, że dla nas to niewystarczające - podkreślił Amerykanin.
Rok starszego Tusupa poznała podczas studiów na Uniwersytecie Południowej Kalifornii.
To właśnie dlatego, że jest tak wymagający, udało mi się zrobić postępy. Pomógł mi poprawić technikę, szczególnie w stylu grzbietowym. Dzięki pracy z nim stałam się bardziej pewna siebie. Może to szalone, ale wciąż potrzebuję, żeby powtarzał mi "Jesteś wspaniała, możesz to osiągnąć" - dodała.
Pomysł Tusupa na Hosszu był prosty. Zdecydował, że będzie mniej trenowała, a częściej rywalizowała w zawodach. Uważał, że mając zaplanowanych więcej konkurencji, mniej odczuje presję, by być najlepszą w konkretnym starcie. To właśnie kwestia psychologiczna była główną przyczyną jej olimpijskiego niepowodzenia.
W Londynie byłam przerażona tym, co się stanie, jeśli przegram. To było naprawdę paskudne uczucie. Shane czasem mi o nim przypomina. Mówi, że skoro przeżyłam porażkę, której bałam się najbardziej w życiu, to już niczego w sporcie nie powinnam się obawiać - zdradziła.
Tusup swój plan zaczął realizować już trzy miesiące po igrzyskach. W zawodach Pucharu Świata w Pekinie Hosszu została zgłoszona do ośmiu indywidualnych konkurencji. Na podium stanęła w pięciu z nich, a w prasie po raz pierwszy okrzyknięto ją "Żelazną Damą".
Z mistrzostw świata w Barcelonie (2013) przywiozła dwa złote medale i jeden brązowy. Triumfując na 400 m stylem zmiennym osiągnęła czas lepszy o ponad trzy sekundy niż w Londynie. Taki wynik w Wielkiej Brytanii dałby jej drugie miejsce. Dwa lata później w Kazaniu scenariusz się powtórzył. Znów dwukrotnie stanęła na najwyższym i raz na najniższym stopniu podium.
Ostatnim sprawdzianem przed igrzyskami w Rio de Janeiro były majowe mistrzostwa Europy w Londynie. Na obiekcie, na którym cztery lata wcześniej doznała największej sportowej porażki, tym razem była niekwestionowaną gwiazdą, zdobywając cztery złote medale i jeden srebrny.
W Brazylii z presją nie miała problemu. Do triumfów na 200 i 400 m stylem zmiennym dołożyła dwa krążki w rywalizacji stylem grzbietowym - złoty na 100 i srebrny na 200 m. Na 400 m, już pierwszego dnia olimpijskich zmagań, ustanowiła także rekord świata.
Wielu uważało, że znów pęknę, jednak ten wyścig był dla mnie po prostu zabawą. Udowodniłam, co potrafię nie tylko innym ludziom, ale przede wszystkim sobie - powiedziała po pierwszym sukcesie w Rio de Janeiro.
W zakończonych w niedzielę w Windsorze mistrzostwach świata na krótkim basenie dokonała czegoś, co nie udało się nikomu wcześniej. W Kanadzie aż siedmiokrotnie stawała na najwyższym stopniu podium i dwa razy była druga - za każdym razem po konkurencjach indywidualnych. Lepsza od niej była tylko... cała reprezentacja USA, która wywalczyła osiem złotych medali.
Rok 2016 Hosszu zamknęła ostatecznie z dorobkiem 14 krążków z najcenniejszego kruszcu i czterech srebrnych. Ustanowiła jeden rekord świata i jeden olimpijski.