Nie było, nie ma i nie będzie tolerancji dla bandytyzmu, chamstwa na stadionach. Nie jest dopuszczalne, żeby na wizerunek polskiego futbolu wpływali bandyci. Nie będzie tutaj żadnej litości - powiedział Bańka w rozmowie z Robertem Mazurkiem.
Wydarzenia w Warszawie w nocy z 1 na 2 października, gdy piłkarze Legii po wyjazdowej porażce z Lechem Poznań 0:3 wrócili na Łazienkowską, zostali wyproszeni przez kibiców z autobusu i poturbowani, minister określił jako "absolutny skandal".
Nie ma możliwości jakiejkolwiek współpracy z bandytami. Jeśli kibice, szczególnie ci w środowisku patriotycznym, wykonują kawał dobrej roboty w zakresie edukacyjnym, to jak najbardziej. Natomiast dla bandytów, dla wszelkiego rodzaju aktów przemocy, agresji, nie może być jakiejkolwiek tolerancji - podkreślił.
Zwrócił również uwagę na problem "nabierania wody w usta przez kluby piłkarskie, które zamiast walczyć z chuligaństwem, przymykają na to oko".
Bańka przypomniał, że Polska jest jednym z trzech krajów europejskich, który ratyfikował konwencję ds. zintegrowanego podejścia do bezpieczeństwa podczas imprez sportowych.
To jest ważny projekt, jest aktem prawa międzynarodowego, który intensyfikuje walkę z bandytyzmem na stadionach, tworzy dodatkowe możliwości w tym zakresie także w oparciu o służby międzynarodowe. To jest dokument, który mocno przyczyni się do tego, żeby stanowczo podjąć walkę z bandytyzmem na stadionach, także w wymiarze międzynarodowym - nadmienił.
Władze Legii obecnie analizują incydent.
Pierwsze ustalania wskazują, że grupa osób weszła na teren stadionu zgodnie z przyjętą praktyką po meczach wyjazdowych, co nie dawało ochronie obiektu podstaw do niepokoju. Niestety po wjeździe autokaru na parking doszło do ostrej wymiany zdań i szarpaniny z udziałem zawodników oraz członków sztabu, które łącznie trwały ok. 8 minut - napisano w komunikacie na stronie internetowej Legii.
Sprawę incydentu odnotowały liczne media, m.in. "Przegląd Sportowy" oraz portale Weszło.com i Legia.net. Z zamieszczonych tam relacji wynika, że do zdarzenia miało dojść w nocy z niedzieli na poniedziałek po powrocie piłkarzy mistrza Polski po przegranym w Poznaniu meczu ekstraklasy z Lechem 0:3. Grupa zagorzałych fanów zespołu niezadowolonych z wyników drużyny miała czekać na zawodników. Według relacji, miało dojść do przepychanek, a piłkarze byli szturchani czy nawet uderzani rękami. Poszkodowany został też asystent trenera Aleksandar Vukovic.