Koprowiak nie zdradziła nazwiska osoby, o którą chodzi. Do zdarzenia miało dojść w 2016 roku podczas służbowej delegacji. Gdy jechaliśmy samochodem, zaczął mnie łapać za udo. Kiedy bardzo dosadnie powiedziałam mu, by zabierał ręce, nazwał mnie k... i swoim paziem - zdradziła dwumiesięcznikowi "Press" Koprowiak.

Reklama

Oficjalnie dziennikarka nie zgłosiła tego zdarzenia, ale poinformowała o nim przełożonego. Sprawa jednak ucichła. Dziennikarz odszedł z redakcji. Mam dziś do siebie pretensje jedynie o to, że w 2016 roku stanowczo nie dopominałam się wyciągnięcia wobec niego konsekwencji - przyznał dziennikarka.

Choć Koprowiak nie zdradziła nazwiska, to do tablicy wywołany poczuł się Tomasz Włodarczyk.

Czy Koprowiak przyjmie przeprosiny od Włodarczyka?