Jak zauważyła agencja AFP, organizatorzy (stowarzyszenie ASO) zachowują milczenie, wychodząc zapewne z założenia, że w obecnej sytuacji, gdy dochodzi do dramatów związanych z pandemią, sport powinien zejść na drugi plan. Francja jest trzecim – po Włoszech i Hiszpanii – państwem europejskim najbardziej dotkniętym koronawirusem.
ASO skontaktowało się tylko z gospodarzami miast etapowych, informując ich, że decyzja o organizacji wyścigu zapadnie do 15 maja. Planowany start ma nastąpić 27 czerwca w Nicei, a meta tradycyjnie w Paryżu – 19 lipca.
Niemal wszyscy kolarze chcą, aby tegoroczny Tour de France doszedł do skutku. Przeciwko organizacji wyścigu wypowiedzieli się w ostatnich dniach jedynie były dyrektor sportowy wielu grup i były selekcjoner reprezentacji Francji Cyrille Guimard, a także były belgijski kolarz Tom Boonen.
Wagę Tour de France, imprezy numer 1 w kalendarzu kolarskim, podkreślają wszystkie ekipy.
Ten wyścig daje co najmniej 60 proc. oddźwięku medialnego w całym roku – ocenił dyrektor sportowy francuskiej drużyny AG2R Vincent Lavenu. I nie jest to opinia odosobniona. Nic dziwnego, że grupy i ich sponsorzy chcą za wszelką cenę uratować tegoroczną edycję Wielkiej Pętli.
Obecnie część zawodników może prowadzić treningi na zewnątrz, np. w Niemczech, Belgii i Szwajcarii. Niektórzy nie mają jednak takiej możliwości, m.in. we Francji, Włoszech, Hiszpanii. Są ograniczeni do ćwiczeń w swoich domach.
Jak oceniają trenerzy, przygotowanie do siedmioetapowego wyścigu wymaga co najmniej czterech tygodni treningów na szosie. Czas potrzebny do zbudowania formy na trwającą ponad trzy tygodnie Wielką Pętlę jest znacznie dłuższy.
Kolarze muszą wyjechać na szosy najpóźniej 10 maja, oczywiście jeśli warunki na to pozwolą – obliczył szef ekipy Arkea-Samsic Emmanuel Hubert.
Tour de France jest jedyną wielką imprezą sportową tego lata, która nie została jeszcze odwołana. Piłkarskie mistrzostwa Europy czy igrzyska olimpijskie w Tokio przełożono na rok 2021. To daje więcej pola na zmianę terminu wyścigu. W ubiegłym tygodniu odbyły się rozmowy pod egidą Międzynarodowej Unii Kolarskiej, dotyczące ewentualnych przesunięć w kalendarzu imprez. Po spotkaniu nie przekazano jednak żadnego komunikatu.
Nie wzbudził entuzjazmu pomysł minister sportu Roxany Maracineanu, aby zorganizować Tour de France bez kibiców. Nie spodobał się ani zawodnikom (protestował m.in. triumfator z 2018 roku Walijczyk Geraint Thomas), ani gospodarzom miast etapowych.
Nie brak głosów, że gdyby wyścig udało się zorganizować z udziałem publiczności, byłaby to jedna z najwspanialszych edycji.