Kolarz podkreślił że spędził tydzień na oddziale intensywnej terapii szpitala św. Barbary w Sosnowcu i przeszedł tam pięciogodzinną operację. Jestem bardzo wdzięczny całemu personelowi szpitala - zaznaczył Holender: To był trudny, ciemny okres. Bałem się, że nie przeżyję - dodał.
23-letni Jakobsen uległ wypadkowi 5 sierpnia na finiszu pierwszego etapu TdP w Katowicach. Został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. Jak później poinformowali lekarze, Holender doznał poważnych urazów twarzoczaszki - okolic oczodołu, szczęki i żuchwy. Zawodnik miał również stłuczenia klatki piersiowej, ale nie doznał urazów kręgosłupa, co jest – zdaniem lekarzy – pochodną tego, że jest młody i wysportowany.
Jakobsen, spychany przez swego rodaka Dylana Groenewegena na prawą stronę jezdni, uderzył z ogromnym impetem w barierki. Wyłamał je, zderzając się jeszcze z sędzią obsługującym fotokomórkę.
W zeszłym tygodniu Jakobsen został przetransportowany do kliniki w Leiden w Holandii. Teraz przebywa już w domu, gdzie dochodzi do siebie.
Kolarz powiedział, że w ciągu następnych kilku miesięcy będzie musiał odpocząć po ciężkim wstrząśnieniu mózgu i przejść dodatkowe operacje, aby wyleczyć liczne urazy twarzy.
Chcę, aby wszyscy wiedzieli, jak bardzo jestem wdzięczny, że żyję. Wszystkie wiadomości i słowa wsparcia uczyniły mnie niesamowicie silnym. Mogę powoli, krok po kroku, patrzeć w przyszłość. Będę walczył o powrót do zdrowia - zakończył Jakobsen.