Kluby nie są zadowolone z wtorkowego porozumienia między rządzącymi socjalistami a innymi partiami lewicy w sprawie zmian podatkowych, co może oznaczać dla Realu Madryt, Barcelony czy Valencii konkretne straty finansowe.
Hiszpania jest dziś rajem podatkowym dla najlepszych piłkarzy świata. Cristiano Ronaldo, Kaka czy Zlatan Ibrahimovic płacą tylko 24 procent podatku w porównaniu z 43-procentową stawką dla graczy hiszpańskich. Anglik David Beckham, przechodząc do Realu Madryt, był jednym z pierwszych, którzy skorzystali z korzystnych dla cudzoziemców regulacji podatkowych.
Kluby zarzucają partiom politycznym brak dialogu. "To nie jest normalne, że nie konsultowano z nami tych zmian. Te zmiany nas bezpośrednio dotyczą" - skomentował przebywający w Kazaniu prezydent Barcelony Joan Laporta.
Na piątek Zawodowa Liga Piłkarska (LFP) zwołała nadzwyczajne posiedzenie, na którym może zostać ogłoszony strajk. "Większość klubów, z którymi rozmawialiśmy, jest za strajkiem" - powiedział wiceprezes LFP Javier Tebas.
Protest oznaczać będzie m.in. odwołanie sobotnich derbów Madrytu na stadionie Vicente Calderona między Atletico a Realem.