MAŁGORZATA CHŁOPAŚ: Bohater meczu z Kanadą wraca ze zgrupowania kadry i okazuje się, że nie zagra w derbach Warszawy...

MACIEJ RYBUS: Po meczach reprezentacji już drugi dzień strasznie bolą mnie łydki. Franciszek Smuda dał nam porządny wycisk. Trener Urban stwierdził więc, że powinienem odpoczywać, i tyle z mojego występu w lidze.

Reklama

Jest czego żałować?

Derby to derby i każdy z nas ostrzył sobie zęby na spotkanie z Polonią.

Nie ma niczego piękniejszego dla mieszkańców stolicy i piłkarzy grających w warszawskich klubach niż zwycięstwo nad rywalem zza miedzy. Zwłaszcza dla warszawiaków z Legii, Marcina Smolińskiego i Adriana Paluchowskiego, to będzie wyjątkowy mecz. Życzę im, żeby strzelili Polonii kilka bramek.

Powinno być to łatwym zadaniem, bo poloniści są w tym sezonie chłopcami do bicia.

Zapewniam, że w meczu z nami będą gryźć trawę. Oni walczą o życie i muszą wygrzebać się ze strefy spadkowej, ale my nie zamierzamy już głupio tracić punktów. Chciałbym, żeby to było porywające spotkanie.

Reklama

Wiadomo, jak gramy my -- piłką, kombinacyjnie. Teraz i poloniści mają trenera, który będzie im wpajał hiszpański styl gry.

Jose Bakero nie miał jednak czasu, by czegoś Polonię nauczyć.

Wystarczy sama jego obecność. Poloniści będą chcieli się pokazać i przekonać go do siebie. Przypominam, że tak samo było w Cracovii, gdy drużynę objął Orest Lenczyk. Udało im się zdobyć u nas punkt.

Polonia będzie się bronić, Legia wściekle atakować?

Trener Urban będzie chciał, żebyśmy pokazali dobry futbol i cieszyli się grą, tak jak robimy to od dawna. Piłka ma chodzić jak po sznurku. Nie ma mowy o tym, by kopać piłkę bez sensu do przodu i czekać na to, co się stanie.

W takim razie taktyka selekcjonera Franciszka Smudy się panu nie podoba. On mówi, że piłka to prosta gra.

Trener Smuda wcale nie chce nadmiernej prostoty i widać to chyba w naszych boiskowych poczynaniach. Z Kanadą zagraliśmy tak, jak grał Lech pod wodzą Smudy. Selekcjoner wpaja nam, że nie różnimy się od piłkarzy z Zachodu i potrafimy grać równie atrakcyjnie. Chce, żebyśmy grali pressingiem i zachowywali odpowiednie odległości między formacjami. Przez całe zgrupowanie ćwiczyliśmy z piłkami, mieliśmy mnóstwo gierek. Smuda podkreślał, że nie chodzi tylko o to, by kopnąć i biec.

Jakie są pańskie wrażenia po dwóch tygodniach pracy ze Smudą?

Jestem mile zaskoczony. Mówiło się przecież, że selekcjoner nie lubi dawać szansy młodym piłkarzom. Tymczasem mnie dał i myślę, że ją wykorzystałem. Poza tym Smuda imponuje poczuciem humoru. Podczas treningów czy posiłków nie był sztywniakiem. Często z nami żartował i podkreślał, że dobra atmosfera w kadrze to klucz do sukcesu.

Dzięki dobrej grze z Kanadą na dłużej zadomowi się pan w kadrze?

Taką mam nadzieję. Choć przecież gdyby nie kontuzja Pawła Brożka, w ogóle nie dostałbym powołania, a gdyby po meczu z Rumunią z kadry nie wypadł Irek Jeleń, pewnie nie zagrałbym w Bydgoszczy w podstawowym składzie. Trzeba mieć w życiu szczęście. Jestem z siebie zadowolony, ale najważniejsze, żeby zadowolony był ze mnie Smuda.