Ich łączny dorobek strzelecki w ekstraklasie to 205 goli. Przez moment współpracowali w ataku Wisły, ale dziś staną po przeciwnych stronach barykady. Zwycięzcą tego pojedynku może być tylko jeden.
Po powrocie Tomasza Frankowskiego do Jagiellonii zmierzyli się jeden raz. 29 sierpnia ubiegłego roku Wisła wygrała 2:1, a Paweł Brożek górował wtedy nad starszym o 9 lat „Frankiem". Zdobył gola, natomiast jego rywal został zdjęty z boiska w drugiej połowie i rozżalony decyzją trenera Michała Probierza oraz wynikiem w pośpiechu opuścił stadion.
Szacunek musi być
Obaj niezmiennie darzą się wielkim szacunkiem. - Przypuszczam, że na spadek formy Pawła wpływ ma niezaleczona kontuzja pachwiny. Przypomina mi to moją sytuację z czasów gry w Tenerife, kiedy miałem kłopoty z przepukliną i grałem na pół gwizdka. Człowiek paskudnie się czuje w takich okolicznościach. Nie może pokazać tego, co potrafi, spełnić oczekiwań. To ma wpływ na dyspozycję psychiczną, a co za tym idzie, na formę strzelecką - podkreśla napastnik Jagiellonii. (...) Brożek długo nie mógł się przebić w Wiśle przez tercet wspaniałych strzelców: Frankowskiego, Macieja Żurawskiego i Marcina Kuźbę. Był tym sfrustrowany, bo uchodził za największy talent kilku reprezentacji juniorów, a pierwszą bramkę w ekstraklasie zdobył przed 17. urodzinami. Na miejsce w podstawowym składzie musiał jednak czekać aż do połowy 2005 r. Wtedy do Celtiku odszedł Żurawski, a Kuźba znacznie obniżył loty.
p