Afera korupcyjna w polskiej piłce zatacza coraz szersze kręgi. W ręce policji wpadają już nie tylko "płotki", ale również osoby powszechnie znane nie tylko w środowisku piłkarskim.
Wszyscy zastanawiali się czy wreszcie w sieci wymiaru sprawiedliwości wpadnie "najgrubsza ryba". Jednak, jak się okazuje, szef PZPN może spać spokojnie. Minister Ćwiąkalski w wywiadzie dla dziennika "Polska" przyznaje, że na Michała Listkiewicza nie ma haków.
Tak więc przeciwnicy "Listka" muszą czuć się bardzo zawiedzeni.
Ćwiąkalski w "Polsce" wypowiada się też na temat niewielkiej liczby osób skazanych za korupcję wyrokami sądowymi. "Dochodzenie faktycznie jest żmudne i długie. Żeby skazać, potrzebne są dowody, zeznania, billingi, przepływy na kontach bankowych.... Materiał dowodowy jest tak mocny, że skazania będą. Gdyby sąd miał wątpliwości, nie trzymałby <Fryzjera> aż 1,5 roku w areszcie, ryzykując w razie uniewinnienia gigantycznym odszkodowaniem" - mówi.
Według ministra sprawiedliwości, nie ma żadnych obaw, że na Euro do Austrii pojadą chuligani, nad którymi ciężko będzie panować. "Do Austrii pojedzie liczna grupa polskich policjantów, świetnie znających kibicowskie środowisko, twarze. Liczę również na solidność policji austriackiej i szwajcarskiej, które działają bez pobłażania. Policja będzie w cywilu i wychwyci chuliganów. Niewykluczone, że okresowo wprowadzona zostanie kontrola graniczna" - komentuje.