Jako główny motyw samobójstwa podaje się wielkie problemy rodzinne, z którymi borykał się polski kapitan Austrii Kärnten. Mówiło się, że jego żona Mariola złożyła papiery rozwodowe. Tej informacji zaprzecza Kazimierz Sidorczuk, trener bramkarzy Sturmu Graz i bliski przyjaciel Ledwonia. "Kryzys mieli pół roku wcześniej, a teraz już się pogodzili. Synowie mieli przyjechać do niego do Austrii na ferie letnie" - twierdzi na łamach "Polska The Times".

Reklama

"To samobójstwo mi nie pasuje do Ledwonia tak jak inna historia sprzed pół roku, w którą próbował go wrobić wiceprezes Kolomini z Austrii Kärnten" - porównuje Feiner. Kolomini miał dokleić polskiemu kapitanowi Austrii łatkę hazardzisty. Rozpowszechniał plotkę, że Ledwoń przegrał w karty 50 tysięcy euro i musiał go wykupić od miejscowych szulerów. Jednak po konfrontacji u prezesa Kolomini przyznał, że sam miał długi i wziął 50 tys. euro z klubowej kasy, chcąc obciążyć nimi Polaka.

Kolomini to dosyć szemrana postać w miejscowym światku. Ledwoń przyznał, gdy gościłem u niego w grudniu 2007 r. w Klagenfurcie, że jest m.in. współwłaścicielem domu publicznego La Cocotte. Co zatem więcej łączyło Polaka z wiceprezesem klubu?

Zapewne odpowiedź na to pytanie zna Jörg Haider, przywódca nacjonalistycznej Austriackiej Partii Wolnościowej, a jednocześnie gubernator regionu Karyntia ze stolicą w Klagenfurcie i nieformalny prezes klubu Austria Kärnten. Kolomini to bardzo bliski znajomy Haidera, wykonawca jego poleceń w klubie.

Reklama

Adam mówił pół roku temu, że Austria Kärnten to oczko w głowie Haidera. Polityk często zapraszał go do siebie i rozmawiał, ale wyłącznie o sprawach sportowych. Nie było meczu w Klagenfurcie, który by Haider ominął. Jego żona też sprawowała znaczącą funkcję w klubie i wszyscy liczyli się z jej zdaniem.

Austria Kärnten wysłała na pogrzeb Ledwonia kilkuosobową delegację. Jednak Haidera i jego żony w niej nie było.