"Czekamy na pisemne uzasadnienie. Gdy tylko dotrze do klubu, to złożymy odwołanie" - powiedział Pożarlik.
Na początku maja przedstawiciele komisji licencyjnej odwiedzili stadion przy al. Unii. Zdaniem Pożarlika po tej wizycie było już jasne, że w pierwszym terminie ŁKS licencji nie otrzyma.
"Generalnie chodziło o drobiazgi, które jednak muszą być naprawione. Jednym z problemów była m.in. awaria dwóch kamer monitoringu. Wszystkie zastrzeżenia komisji dotyczące stadionu przekazaliśmy już dyrektorowi MOSiR, który jest gospodarzem obiektu. Uchybienia mają być usunięte. Harmonogram prac zostanie dołączony do naszego odwołania" - powiedział wyjaśnił Pożarlik. Dodał, że klub będzie musiał dołączyć do dokumentów licencyjnych również prognozę finansową na następny sezon. "Mamy już ten dokument i złożymy go w PZPN" - zapewnił Pożarlik.
Działacze ŁKS są specjalistami od otrzymywania licencji w drugim terminie. Tak było w minionych trzech sezonach. Za każdym razem najwięcej problemów łódzki klub miał ze stadionem. Z opresji ratował łodzian PGE GKS, który wyrażał zgodę na to, by ŁKS rozgrywał mecze ligowe na bełchatowskim obiekcie.
Na "papier" z Bełchatowa ŁKS otrzymywał licencję, jednak zawsze przed rozpoczęciem rozgrywek zdążył wypełnić zalecenia komisji licencyjnej na swoim stadionie i wszystkie mecze rozgrywał przy al. Unii. Wiele wskazuje na to, że w tym roku ŁKS po raz ostatni będzie miał takie kłopoty. Pod koniec kwietnia wiceprezydent Łodzi Włodzimierz Tomaszewski ogłosił bowiem konkurs architektoniczny na budowę stadionu miejskiego, który przy al. Unii zastąpi wysłużony obiekt ŁKS.
Rozstrzygnięcie konkursu jest planowane na lipiec. Nowy obiekt ma mieć 30 tys. miejsc dla kibiców kupujących bilety, plus miejsca dla VIP, dziennikarzy, gości itp. Dodatkowo pod trybunami ma się znaleźć hala treningowa do gier zespołowych i obiekty komercyjne.