Maciej Żurawski, jak na kapitana reprezentacji przystało, z optymizmem patrzy w przyszłość i liczy na zwycięstwo z Armenią. Jak Polska wygra, to dalej będzie liderem grupy A. To byłaby bardzo komfortowa sytuacja dla naszej drużyny przed kolejnymi spotkaniami w eliminacjach do Euro 2008.
Jaki będzie wynik meczu z Armenią?
Nie wyobrażam sobie, żebyśmy nie wygrali tego meczu. Zwłaszcza przy takim samym zaangażowaniu i koncentracji jak w ostatnim meczu z Azerbejdżanem. Innej możliwości niż zwycięstwo nie ma.
Ile bramek strzelicie? Więcej czy mniej niż z Azerami?
Pewnie każdy by chciał, żeby tych bramek było więcej. Ale dla mnie ważna będzie nawet ta jedna - zwycięska, która da nam trzy punkty.
Trener Leo Beenhakker zapowiada tajemniczą taktykę, która ma zaskoczyć wszystkich, dziennikarzy, kibiców i przede wszystkim rywali. Co to za taktyka?
Zagramy spokojnie. Mamy dużo informacji o Armenii, które postaramy się jak najlepiej wykorzystać. Szczegółów taktyki nie zdradzę, bo to tajemnica. Nie przewiduję jednak jakichś sensacyjnych zmian w ustawieniu zespołu.
Kibice zastanawiają się, kiedy pan zacznie strzelać gole?
Sam się nad tym zastanawiam, ale nie wiem.
Może w środę się uda?
Chciałbym strzelić gola, ale jak bramki zdobędą inni, to przecież też będzie dobrze. Najważniejsze zawsze są trzy punkty, a nie indywidualne statystyki. Jak dołożę jakąś bramkę, to będę podwójnie zadowolony.
Co pan sądzi o powołanym w ostatniej chwili napastniku Łukaszu Piszczku? Nadaje się do kadry?
Teraz jest wielu zawodników, którzy weszli do reprezentacji. To trener dobiera piłkarzy i robi to trafnie. Nie może sobie przecież pozwolić na jakieś błędy. Nikt, kto jest na zgrupowaniu, nie bierze się z przypadku.
Jaka jest atmosfera w drużynie? Jesteście hurraoptymistycznie nastawieni na awans do Euro 2008?
Aż tak to nie. Jesteśmy pozytywnie nastawieni i umotywowani, ale nikt nie mówi, że wygramy na sto procent, bo najpierw musimy to pokazać na boisku.
Grał pan już u kilku trenerów w reprezentacji. Czym się od nich różni Leo Beenhakker?
To trener, który umie przemówić do zawodników. Umie sprawić, że piłkarze wykonują jego założenia i trafnie dobiera piłkarzy.
Artur Boruc, kolega Żurawskiego z Celtiku Glasgow, także nie lubi się bawić w zgadywanie wyników. Nasz bramkarz stara się skoncentrować na swojej pracy i dobrze przygotować do meczu. Nie wyklucza jednak, że Armenia może sprawić naszej drużynie trochę kłopotów.
Ile razy będzie pan w środę wyjmował piłkę z siatki?
To trzeba spytać jakiejś wróżki. Mam nadzieję, że ani razu.
Zaskoczą pana czymś napastnicy z Armenii?
Dlaczego nie? Mogą, bo też grają w piłkę. Zresztą nie od wczoraj. Strzelać bramki potrafią. Staram się przygotować jak najlepiej, żeby mnie nie zaskoczyli.
Czy trener Leo Beenhakker musi was specjalnie motywować po wysokim zwycięstwie z Azerbejdżanem, żebyście nie zlekceważyli rywali?
Nas nie trzeba zbytnio motywować. Gramy w eliminacjach do ważnej imprezy. Każdy wie, jaka jest stawka. Chcemy awansować do finałów mistrzostw Europy, więc nie trzeba nas specjalnie namawiać do dobrej gry.
Obaj są podstawowymi piłkarzami w kadrze Leo Beenhakkera. Biało-czerwoni w środę o 20.30 w Kielcach zagrają z Armenią. Piłkarze Celtiku Glasgow podchodzą z respektem do rywali. "Oni też potrafią strzelać gole" - powiedział dziennikowi.pl Artur Boruc. "Najważniejsze są trzy punkty" - dodał Maciej Żurawski.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama