"Beenhakker tłumaczy nam, że jesteśmy dobrymi piłkarzami i powinniśmy wierzyć w swoje umiejętności. A wiadomo, jaki jest Polak. Lubi się katować, choćby myślami, a to potem przekłada się boisko" - dodaje golkiper Celtiku. "Trenera rozliczają wyniki, a na te na razie nie możemy narzekać. Poza tym on ma niesamowity autorytet. A to podstawa, żeby człowiek, który do ciebie mówi, cieszył się posłuchem" - podsumowuje zawodnik.
W rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Boruc mówi nie tylko o reprezentacji. Bramkarz Celtiku często podkreśla, że ma swoją filozofię i nią się kieruje. Wyraża swoje opinie, nie ucieka przed problemami. "Bo najważniejsze jest to, żeby cieszyć się z tego, co się robi. I być szczęśliwym. A ja jestem" - mówi z rozbrajającą szczerością.
Jeszcze rok temu polscy kibice drżeli przed każdym meczem reprezentacji, bez względu na rywala. Dziś jest inaczej. "Bo nie było Beenhakkera. Ten człowiek wykonał niesamowitą pracę. Poukładał nam w głowach. Wpoił to, co powinniśmy w nich mieć od maleńkości" - tłumaczy przepis na sukces polskiej kadry reprezentacyjny bramkarz Artur Boruc.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama