Piłkarz szczecińskiej Pogoni i radny Platformy Obywatelskiej nie przyznaje się do winy. "Do kłótni między mną a dziennikarzem owszem doszło. Nie uderzyłem go jednak. Mam na to świadków" - twierdzi Majdan.

Szczecińscy oskarżyciele są jednak innego zdania. I po przesłuchaniu pobitego dziennikarza, kilku świadków i samego piłkarza zdecydowali, że Majdan odpowie za złamany nos. "Dysponujemy opinią pokrzywdzonego i lekarza. Uznaliśmy, że Radosławowi Majdanowi zostanie postawiony zarzut pobicia dziennikarza" - wyjaśnia dziennikowi.pl rzecznik szczecińskiej Prokuratury Okręgowej, Małgorzata Wojciechowska. Jeśli zarzuty się potwierdzą, Majdan może zamienić strój piłkarza na drelichy nawet na pięć lat.

Radosław miał zaatakować dziennikarza "Faktu" w jednym z lokali w Szczecinie w nocy z 31 marca na 1 kwietnia, po meczu Pogoni z Wisłą Płock. Dziennikarz zeznał, że gdy przyłapał radnego, jak flirtuje z dziewczynami, ten uderzył go głową i złamał mu nos.

Piłkarz z kolei utrzymuje, że się zdenerwował, bo dziennikarz organizował przeciw niemu prowokację - namawiał dziewczyny w barze, by go podrywały. Pokłócił się z dziennikarzem, ale pobił go ktoś inny.