Bramkarz Legii może spać spokojnie. Z Wojtkiem w Londynie nie zginie. Szczęsny zapewnia, że Fabiański może na niego liczyć. "Pomogę Łukaszowi we wszystkim. Razem będzie nam tutaj raźniej. Jeśli będzie chciał, to na początku może ze mną nawet mieszkać" - deklaruje Szczęsny.
Wojtek chce zadbać o to, by legionista w Arsenalu od samego początku czuł się świetnie. "Znam Thierry'ego Henry'ego, Gilberto Silvę... Oni są naprawdę w porządku.
To gwiazdy, ale zachowują się normalnie, nie ma mowy o zadzieraniu nosa. Łukasz nie musi się obawiać, że ktoś go będzie traktował z góry" - zapewnia
Szczęsny.
Obaj Polacy mogą na długie lata zdominować rywalizację o bluzę z numerem jeden w Arsenalu. "Poza boiskiem na pewno będziemy trzymali się razem. Ale to nie znaczy, że w walce o miejsce w składzie będzie taryfa ulgowa. Ja też mam swoje ambicje i chcę niedługo grać w barwach Kanonierów w Premiership" - twierdzi Wojtek.
Młody bramkarz mówi, że "Fabian" szybko będzie musiał przywyknąć do nowego stylu pracy, jaki obowiązuje w angielskim futbolu. "W klubie spędza się osiem godzin dziennie. Przyjeżdża się na 10, a wyjeżdża o 18. Treningi są bardzo intensywne. Nikt tutaj nie odpuszcza. Po zajęciach można być naprawdę nieźle poobijanym" - podkreśla Wojtek, który na razie bronił w drużynie rezerw londyńskiego klubu.
Według Szczęsnego bramkarz Legii szybko przekona się, że lepiej nie mógł trafić. "Tak naprawdę poza treningami Łukasz niczym nie będzie musiał się martwić. Wszystkim zajmą się klubowi działacze. Nawet rachunki opłacą za niego. A po zajęciach będzie w końcu z kim pogadać o Legii" - kończy Wojtek, który do
Londynu także trafił z warszawskiego klubu.