Kapitan reprezentacji Polski zarzuca firmie bezprawne wykorzystywanie wizerunku. Napastnik Celtiku chciałby, żeby TP SA zapłaciła mu za spoty reklamowe, które były kręcone przed mistrzostwami świata w 2006 roku. Z kolei sponsor kadry narodowej twierdzi, że wpłaca do kasy związku ponad 10 milionów złotych rocznie i dlatego uważa, że piłkarze powinni kręcić filmy reklamowe za darmo.
Prawnicy reprezentujący Żurawskiego wezwali na świadka kapitana drużyny narodowej z 2002 roku, Piotra Świerczewskiego. Chcą wykazać, że Polski Związek Piłki Nożnej nie pierwszy raz stosuje podobne praktyki - zarabia na sprzedawaniu wizerunku piłkarzy, nie płacąc im za to. Świerczewski ma potwierdzić, że pięć lat temu podczas mistrzostw świata w Korei i Japonii sytuacja była podobna.
Przedstawiciele PZPN kazali podpisać czołowym piłkarzom reprezentacji Polski umowy na reklamowanie firmy Coca Cola. Z kolei Engel będzie temu prawdopodobnie zaprzeczał. W środę w sądzie wystąpi tylko były selekcjoner. Świerczewskiego nie będzie, bo jego obecny klub Świerczewskiego, Dyskobolia Grodzisk Wlkp., nie zgodził się zwolnić piłkarza. "Mam trening, ale będę zeznawał w najbliższym możliwym terminie" - mówi Świerczewski.
Część piłkarzy do dziś ma do Engela pretensje, bo ten nie stanął w ich obronie. "Pewnego dnia zjawił się w hotelu Zbigniew Boniek, rzucił dokumenty na stół i powiedział wprost: albo podpiszecie dokumenty, albo pożegnacie się z reprezentacją. Engel nie mieszał się w spór między nami a związkiem. Wiedział, że jego dni są już policzone" - opowiada DZIENNIKOWI Piotr Świerczewski.
"Rozmawiałem z kolegami z klubów zagranicznych. Na świecie wygląda to tak, że 70 procent pieniędzy dostają piłkarze, a 30 federacja. U nas federacja dostawała 100 procent, a nasz wizerunek sprzedawała, nie pytając nas nawet o zdanie" - dodaje piłkarz Świerczewski. W przeciwieństwie do Żurawskiego nawet nie wiedział, że
jego zdjęcia będą wykorzystane.
Dowiedział się o tym, gdy zobaczył gotowe materiały reklamowe. "Działacze PZPN tłumaczyli, że oni dostają pieniądze, a nam wypłacają je w formie premii. Tyle tylko, że gdybyśmy wszystko przegrali, to żadnych premii byśmy nie dostali. To przecież tylko sport" - argumentuje Świerczewski.
Oprócz Engela w środę będą zeznawać też inni świadkowie Telekomunikacji Polskiej S.A. - Henryk Apostel, który w 2002 roku był szefem szkolenia, i Zdzisław Kręcina, sekretarz generalny związku.