O ile przegrana z Arsenalem Londyn 0:3 przeszła praktycznie bez echa, o tyle sobotnia porażka 1:2 z przedostatnią w tabeli drużyną Wolverhampton Wanderers może stać się przyczyną prawdziwego trzęsienia ziemi, którego pierwszą ofiarą będzie trener Roberto Mancini.

Reklama

Według brytyjskiego dziennika "The Sun", wielu piłkarzy The Citizens jest przekonanych, że pod wodzą Włocha nie wygrają Premier League. Informator gazety twierdzi, że "Mancini usiłuje zgrywać twardziela, ale w szatni nikt go nie szanuje". Zawodnicy nie wiedzą, kto mógłby ich poprowadzić do sukcesów, lecz są ponoć zgodni, że nie chcą pracować z obecnym szkoleniowcem.

Iskrzy również między piłkarzami. W czasie ostatniego meczu Togijczyk Emannuel Adebayor kłócił się na boisku z Belgiem Vincentem Kompanym, a przy okazji potyczki z Arsenalem w tunelu prowadzącym z szatni na murawę doszło do sprzeczki między Yaya Toure a Jamesem Milnerem.

Agent reprezentanta Wybrzeża Kości Słoniowej Dimitri Seluk powiedział, iż zdaniem jego klienta ci piłkarze, którzy w Manchesterze grają od kilku sezonów, są usatysfakcjonowani czwartym miejscem w tabeli i teraz myślą przede wszystkim o tym, by nie przegrywać zamiast walczyć z całych sił o zwycięstwo.

Bardziej powściągliwy jest starszy brat Yaya - Kolo. "Jesteśmy drużyną i jak w każdej zdarzają się kłopoty. Ważne jednak jest. żebyśmy rozwiązywali je we własnym gronie. Musimy wziąć odpowiedzialność za naszą grę. Jeśli bronisz barw jednego z najbogatszych klubów świata, który ma wielkie aspiracje, powinieneś dawać z siebie wszystko" - podkreślił 29-letni piłkarz.

W Anglii Lech przegrał 1:3. Rewanż - w czwartek w Poznaniu o godz. 19.00.