"Nie mogę powiedzieć złego słowa na kibiców, kolegów z drużyny albo trenera. To nie oni nie pozwolili mi odejść. Zrobiły to władze klubu i jest to dla mnie duży cios" - zaznaczył w wywiadzie dla hiszpańskiej gazety "As" 34-letni piłkarz, który był nawet gotowy część transferu sfinansować z własnej kieszeni.

Reklama

"Wielokrotnie prosiłem HSV, by pozwolili spełnić mi moje marzenie. Zostaję jednak w Hamburgu, mimo że moje serce bije dla Realu" - dodał i podkreślił, że w Niemczech pozostanie tylko do końca sezonu.

"Do końca wypełnię swoje zobowiązania, ale kontraktu nie przedłużę. Do czerwca jakoś wytrzymam. Przecież nikt mnie nie zmuszał do podpisywania kontraktu z HSV. Skoro to zrobiłem, muszę teraz postąpić jak dżentelmen" - powiedział.

Przy zmianie klubu van Nistelrooy mógł walczyć o zwycięstwo w Lidze Mistrzów. "A teraz zakończę karierę bez tego cennego trofeum. Nie ukrywam, że mnie to boli" - przyznał.

Holenderski napastnik był zawodnikiem "Królewskich" w latach 2006-2010. W pierwszym sezonie został królem strzelców ligi hiszpańskiej. Dwa ostatnie lata poświęcił głównie na leczenie kontuzji. Opuścił Real w styczniu 2010 roku, trafiając do HSV.

Temat transferu Van Niestelrooya do Realu przestał być aktualny we wtorek, po tym, jak wicelider La Liga wypożyczył do końca sezonu reprezentanta Togo Emmanuela Adebayora z Manchesteru City.