Krakowianie do Polski wrócili na zaledwie cztery dni. W sobotę mieli wolne, wczoraj ćwiczyli. Najpierw poszli na boczne boisko, ale szybko wrócili. Maaskant zarządził zajęcia na głównej płycie stadionu.
"Dla mnie to bardzo ważne, by trenować na jak najlepszych boiskach, zaś boczne nie było zwałowane, a trawa nie była skoszona. Rosły kwiaty, grzyby, psy załatwiały potrzeby" - złościł się trener. "Wiem, że Wisła ma problemy z bazą treningową, ale come on! Nie było nas dwa tygodnie i przyjechaliśmy do Krakowa tylko na dwa treningi. Czy to tak trudno narysować linie i użyć kosiarki? Gdybym wiedział, przyjechałbym o 1s w nocy i sam to zrobił. Ale byłem zły, gdy to zobaczyłem" - grzmiał w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Holender.