- Od mistrzostw świata w RPA jesteś najgorętszą fanką światowego futbolu...

- Okrzyknęli mnie królową mundialu, chociaż nie byłam na mistrzostwach. Dopingowałam Paragwaj w ojczyźnie, oglądając mecze na telebimie, z innymi kibicami. Moje zdjęcia poszły wtedy w świat i tak to się zaczęło…

Reklama

- Na pierwszym słynnym zdjęciu masz telefon komórkowy między piersiami. To był sprytny zabieg reklamowy?

- A właśnie, że nie! Propozycja reklamowa pojawiła się później. Zaczęło się od… przypadku. Ciężko jest dopingować i klaskać, mając telefon w ręce. A że natura hojnie mnie obdarzyła, to schowałam go przy biuście. A na mecze chodzę od drugiego roku życia, bo mój tata był piłkarzem.

- Co jakiś czas obiecujesz publicznie, że jeśli Paragwaj wygra, to się rozbierzesz. Paragwaj przegrywa, a ty i tak się rozbierasz…

- To nie tak. Ostatnio świat obiegła informacja, że Larissa się rozbierze, jeśli Paragwaj wygra Copa America. Przegraliśmy z Urugwajem, a wszyscy napisali, że Riquelme nie wytrzymała i rozebrała się. Ale sesja, która się wtedy ukazała, była zrobiona dużo wcześniej i nie miała nic wspólnego z moją obietnicą.

- Takie obietnice dopingują piłkarzy? Bo w Polsce mamy przeciętny zespół, a za rok Euro i zastanawiamy się, jak pomóc kadrze…

- A widziałeś kiedyś, żeby facetowi, a więc i piłkarzowi, zaszkodził widok nagiej, pięknej kobiety? Moim zdaniem to dodatkowy element motywacyjny, więc zachęcam piękne Polki, aby wzięły ze mnie przykład. Rozbierajcie się dla swojej kadry!

- Wiesz coś o Polsce?

- Kiedyś moimi sąsiadami było małżeństwo z Polski. Wiem, że papież był Polakiem. Ale po raz pierwszy udzielam wywiadu polskiej prasie i… bardzo mi się to podoba. Umówmy się: ja na pewno wybiorę się na mundial do Brazylii. Będę tam dopingować Paragwaj i gospodarzy, ale jeśli Polska się zakwalifikuje, to będziecie moim trzecim ulubionym zespołem.

>>>Więcej czytaj w "Super Expressie"