"Mecz z Polską to zawsze coś szczególnego. Tam się urodziliśmy, tam zaczęliśmy mówić po polsku. Bardzo się cieszę, że mogę zagrać w tym niecodziennym spotkaniu. Poldi pewnie myśli tak samo. Jeszcze nigdy nie graliśmy przeciwko Polsce na jej terenie" powiedział urodzony 9 czerwca 1978 roku na opolszczyźnie Miroslav Klose.

Reklama

Mając dziewięć lat z rodzicami przeniósł się do Niemiec, gdzie zamieszkali w miejscowości Kusel w Palatynacie.

Klose w 111 spotkaniach w niemieckiej drużynie narodowej zdobył 62 gole. Ostatniego w piątkowym meczu z Austrią. Zwycięstwo 6:2 zapewniło ekipie trenera Joachima Loewa awans do Euro-2012, które zorganizują wspólnie Polska i Ukraina.

Jak przyznał, po tym spotkaniu poprosił niemal selekcjonera, by ten obiecał mu, że w Gdańsku zagra co najmniej 45 minut. "Bardzo mi na tym zależało. Chciałem wykorzystać okazję i zaklepać sobie miejsce w składzie" - przyznał z uśmiechem Klose.

Wizyta w Gdańsku to jego pierwszy od pięciu lat pobyt w Polsce. "Trochę mi smutno z tego powodu, ale takie jest życie piłkarza. Na przyjemności nie zawsze jest czas. Żałuję też, że na trybunach nie zasiądą we wtorek wujek i ciocia, ale oni mieszkają na południu i musieliby przejechać całą Polskę, by zobaczyć mecz" - zaznaczył reprezentant Niemiec.

33-letni były napastnik Werderu Brema i Bayernu Monachium jest obecnie najstarszym piłkarzem w niemieckiej kadrze. "Jednak wciąż w niej jestem i chciałbym pozostać jak najdłużej" - zadeklarował.

O poprawieniu rekordowego osiągnięcia słynnego Gerda Muellera, który zdobył dla reprezentacji Niemiec 68 goli, nie myśli, choć brakuje mu coraz mniej. "Kiedyś mu przyrzekłem, że nigdy nie będę chciał równać się do jego poziomu, liczby strzelonych bramek. Jego wyczyn był czymś niesamowitym" - powiedział Klose.