Jak ustalił "Fakt", Ebi nie zgodził się na półroczny kontrakt, który zaproponowali mu prezesi rosyjskiego drugoligowca.

Dla bezrobotnego Smolarka oferta z Uralu mogła być prawdziwym zbawieniem. Ale wiadomo już, że kibice z Jekaterynburga nie zobaczą Ebiego w barwach swojej drużyny. Chociaż piłkarz i jego menedżer kilka dni temu osobiście pofatygowali się do Turcji na obóz treningowy Uralu, transferowe negocjacje zakończyły się fiaskiem.

Reklama

Ural zaoferował Smolarkowi krótki kontrakt, ale taka długość umowy zupełnie mu nie odpowiadała - informuje "Fakt" Aleksander Bobrow z rosyjskiego dziennika "Sport Express". Według naszych informacji odstrzelony z Kataru piłkarz liczył w nowym klubie na 2-3 letnią umowę, ale działacze z Rosji nie chcieli słyszeć o takim rozwiązaniu, proponując co najwyżej kilkumiesięczny kontrakt.

Kapryśny Smolarek wrócił więc do swojego domu pod Rotterdamem i w Holandii czeka na kolejne oferty. Tylko, czy znajdzie się klub, który zaryzykuje fortunę, żeby spełnić jego wymagania, skoro nawet grający w rosyjskiej drugiej lidze zespół nie dał naciągnąć się 47-krotnemu reprezentantowi Polski?

Reklama

>>>Czytaj także: Kibice wstydzą się za Lecha