Skrzydłowy tureckiego Sivassporu 17 razy do tej pory wystąpił w drużynie narodowej, ale wciąż czeka na gola.

Miałem nadzieję, że licznik ruszy w piątkowym spotkaniu z RPA, ale znowu się nie udało. Na szczęście zanotowałem asystę przy bramce Marcina Komorowskiego. Myślę, że trener mógł być zadowolony i postawił przy moim nazwisku mały plusik. Mam nadzieję, że dzięki temu wzrosły szanse, że zagram we wtorek z Anglią - powiedział Grosicki.

Reklama

Zgodził się z opinią, że w meczu z RPA można było mieć pretensje do słabej skuteczności polskiej drużyny, ale...

Najważniejsze, że stwarzaliśmy sytuacje. Gdyby nie było składnych, płynnych akcji moglibyśmy się martwić, a tak trzeba tylko popracować nad skutecznością, koncentracją. Tego we wtorek na pewno nie zabraknie. Podobnie jak motywacji, bo Anglia to zespół, który powoduje jej podwojenie. Zarówno u wszystkich polskich piłkarzy, jak i kibiców. Chyba tylko rywalizacji z Niemcami i Rosją towarzyszą równie duże emocje. To dla nas jak derby w klubie czy spotkania Legii z Lechem bądź Wisłą w polskiej lidze - dodał.

Reklama

Odniósł się też do stanu murawy na Stadionie Narodowym. Nie da się ukryć, że nie była najlepsza. Mamy piękne, nowe obiekty, ale zawsze są na nich jakieś kłopoty z boiskiem. Nie wiem, skąd to się bierze, nie bardzo mogę to zrozumieć - przyznał.

Według niego Anglia to potęga, jedna z najlepszych drużyn świata.

Czujemy respekt, ale nie boimy się. Przecież gramy u siebie, będziemy mieć za sobą pełne trybuny. Musimy pokazać na boisku, że nie ma w nas żadnej bojaźni, a jest wiara we własne umiejętności i dobry wynik - zaznaczył.

Reklama

Zresztą nie mamy nic do stracenia, bo i tak mało kto na nas liczy, a możemy wiele zyskać. W przypadku zwycięstwa mielibyśmy świetną pozycję wyjściową przed decydującymi spotkaniami w eliminacjach, a i kibice uwierzyliby w nas, zapominając o słabym występie na Euro 2012 - podkreślił.

24-letni piłkarz zwrócił uwagę, że drużyna narodowa bardzo potrzebuje spektakularnego sukcesu.

Chciałbym, by wyszedł nam taki mecz, jak z Portugalią za kadencji Leo Beenhakkera. Wtedy cały kraj cieszył się z wygranej, była super atmosfera wokół reprezentacji - przypomniał.

Jak przyznał, analizuje grę bocznych obrońców angielskiej reprezentacji, bo jeśli selekcjoner Waldemar Fornalik na niego postawi, to będzie musiał toczyć boje z Glenem Johnsonem lub Ashleyem Cole'em.

To piłkarze o uznanej klasie, którzy jak na bocznych obrońców często atakują. Będę zatem musiał mocno popracować w defensywie, choć w klubie skupiam się głównie na grze +do przodu+. Jestem jednak dobrze przygotowany fizycznie, nie zabraknie mi sił na 90 minut biegania - zapewnił Grosicki.

Przyznał, że po mistrzostwach Europy w klubie miał słabszy okres i często był rezerwowym, co w poprzednim sezonie mu się nie zdarzało.

Był plan, że po Euro zmienię klub. Była konkretna propozycja z Galatasaray Stambuł, ale działacze się nie dogadali. Początek sezonu w moim wykonaniu był nieco słabszy, wchodziłem na boisku z ławki, ale ostatnio sytuacja wraca do normy. W meczu przed przyjazdem na zgrupowanie zagrałem już w podstawowym składzie i mam nadzieję, że tak zostanie... - powiedział.

Początek spotkania Polska - Anglia na Stadionie Narodowym we wtorek o godz. 21.