"Farbowany lis" to określenie stosowane w stosunku do reprezentantów naszego kraju, którzy - wychowani za granicą - dopiero w dorosłym życiu postanowili grać dla Polski.

Reklama

Oni mieli dać naszej kadrze nową jakość, ale tak się nie stało. Zauważył to wreszcie Waldemar Fornalik, który w Charkowie nie potrzebował ani jednego "farbowanego lisa".

Już nikt w Damienie Perquisie, Sebastianie Boenischu, Ludovicu Obraniaku czy Eugenie Polanskim nie widzi zbawców polskiej piłki, ale raczej kłopotliwy balast, jaki wzięła na pokład nasza kadra narodowa - twierdzi "Przegląd Sportowy".

To chyba odpowiedni moment na wprowadzenie zasad Zbigniewa Bońka, który kiedyś zapowiedział, że warunkiem koniecznym do gry w biało-czerwonych barwach jest dobra znajomość naszego języka. Z wszystkich dotychczasowych "stranierich test z poprawnej polszczyzny zdałby tylko Polanski - podkreśla "PS".

Reklama