Po sześciu kolejkach Polska z dorobkiem 16 punktów prowadzi w tabeli grupy E. Czarnogóra i Dania mają po 10 oczek.

Teoretycznie mundial jest na wyciągnięcie ręki i tylko od nas zależy, kiedy postawimy przysłowiową kropkę nad "i". Jednak trzeba przyznać, że ostatnie minuty meczu z Rumunią nie wyglądały dobrze w naszym wykonaniu i musimy wyciągnąć z tego wnioski. To jest koniec sezonu i mogło nam zabraknąć sił. Jednak mądrość boiskowa i koncentracja powinny być na wyższym poziomie. To my biegaliśmy za piłką, a powinno być odwrotnie – podkreślił Lewandowski.

Kapitan reprezentacji Polski pierwszą bramkę strzelił w 29. minucie z rzutu karnego. Do tego czasu ataki biało-czerwonych nie przynosiły efektów.

Reklama

Czasami zbyt wolno graliśmy i dlatego nie stwarzaliśmy sobie klarownych sytuacji. Z drugiej strony ważna jest konsekwencja i cierpliwość. Rumuni wiedzieli, że w Warszawie muszą solidnie się bronić. Gdybyśmy czasami przyśpieszyli grę, to tych sytuacji bramkowych mogło być więcej – ocenił.

W 31. minucie Lewandowski znalazł się w doskonałej sytuacji po podaniu Piotra Zielińskiego.

Miałem chwilę zawahania, bo myślałem, że byłem na pozycji spalonej. To wybiło mnie z rytmu. Próbowałem wykończyć tę akcję, ale tempo było już wolniejsze i nic z tego nie wyszło – przyznał napastnik Bayernu Monachium.

Dwie kolejne bramki zdobył natomiast w 57. (głową) i 62. minucie z karnego.

Ważne żebyśmy zdobywali punkty, a kto będzie strzelał gole to już jest sprawa drugorzędna – zakończył Lewandowski.