"Trójkolorowi", trenowani przez Didiera Deschampsa, mają niesamowity potencjał w ofensywie, a kibice szczególnie liczą na takich zawodników, jak Kylian Mbappe, Ousmane Dembele czy Antoine Griezmann. Każdy inny wynik niż zwycięstwo nad Australią, najlepiej w okazałych rozmiarach, zostanie przyjęty z dużym rozczarowaniem.
Fani "Kangurów" liczą zaś na weterana Tima Cahilla, który strzelał gole na trzech kolejnych mundialach - w 2006, 2010 i 2014 roku. Problem w tym, że za kilka miesięcy skończy 39 lat i mecz z Francją zacznie raczej na ławce rezerwowych.
W drugim meczu grupy C zmierzą się Peru i Dania; początek o godz. 18 w Sarańsku. Wynik bardzo trudno przewidzieć. Duńczycy są znacznie wyżsi (średnia wzrostu 185 cm, rywali 178 cm), Peruwiańczycy będą mieli większe wsparcie z trybun (35 tysięcy kibiców, przy 5 tys. z Danii). W ostatnich 18 miesiącach ani jedni, ani drudzy nie przegrywali. O potencjale Danii przekonali się Polacy, którzy w eliminacjach w Kopenhadze przegrali 0:4.
W grupie D faworyzowana Argentyna, która już zapomniała o marcowym koszmarze z Hiszpanią (porażka 1:6), spotka się z debiutującą w mundialu Islandią. Mecz rozpocznie się o godz. 15 na stadionie Spartaka Moskwa. Argentyńczycy są aktualnymi wicemistrzami globu, którzy na złoto czekają od 32 lat. Islandia specjalnie na sukces w tej grze nie liczy, zwłaszcza po nieudanych występach w potyczkach towarzyskich.
Na zakończenie sobotnich zmagań, o godz. 21 w Kaliningradzie Chorwacja zmierzy się z Nigerią (gr. D).
Chorwaci marzą o medalu mistrzostw świata, tak jak 20 lat temu, a o realizację celu mają zadbać tacy piłkarze, jak Luka Modric, Ivan Rakitic czy Mario Mandzukic. Nigeria tym razem jest dużo niżej notowana.