Mykland 78 razy wystąpił w reprezentacji Norwegii. Palił papierosy, często pił alkohol, ale na boisku zawsze można było na niego liczyć.

Teraz wpadł jak śliwka w kompot. Norweska policja przesłuchując taśmy rozmów telefonicznych grupy osób związanych z handlem narkotykami trafiła na jego nazwisko. Piłkarz przyznał się, że był stałym klientem narkotykowej grupy.

Reklama

Okazuje się, że była to tajemnica poliszynela. Były piłkarz, a obecnie komentator kanału TV-2 Jahn Ivar Jacobsen przyznał, że od dawna wiedział o narkotykowym zainteresowaniu Myklanda. "Kokaina jest szeroko rozprzestrzeniona wśród piłkarzy. To jest wynik pieniędzy, bycia gwiazdą, emocji i stresu. Niech nikt nie będzie naiwny i nie sądzi, że narkotyki, które występują na wszystkich szczeblach społeczeństwa nie pojawiają się w środowiskach sportowych" - powiedział wprost.

Wiadomo już, że piłkarz nie zostanie ukarany przez norweski związek piłkarski. "To jego prywatna sprawa" - mówią działacze.

Także w mediach norweskich nikt nie potępia Myklanda. W dalszym ciągu będzie on pomagał Jacobsenowi podczas komentowania meczów w TV 2. "Jest w dalszym ciągu mile widziany na naszej antenie" - oznajmili szefowie telewizji.

Dalej obowiązywać będzie też kontrakt piłkarza z klubem Start. "Każdy zasługuje na nową szansę, a poza tym bardzo go cenimy" - powiedział dyrektor sportowy klubu Svein Mathisen.