Poznaniacy przyjechali do Łodzi po nieudanych eliminacjach do Ligi Mistrzów. Ostatnią polską drużyną, która zagrała w tej elitarnej lidze był - przed kilkunastu laty - właśnie Widzew. Słaba postawa Lecha w meczach z Interem Baku w drugiej rundzie kwalifikacji LM i porażki ze Spartą Praga w trzeciej rundzie kwalifikacji sprawiły, że drużyna z Poznania musi niemal od początku walczyć o zaufanie kibiców.

Reklama

Pierwsza połowa meczu nie przyniosła oczekiwanych emocji ani bramek. Pierwsi bliscy zdobycia gola byli gospodarze. Już w drugiej minucie Darvydas Sernas, będąc kilka metrów od bramki, kopnął piłkę tak słabo, że bramkarz lechitów nie miał żadnych kłopotów z jej złapaniem.

Kilkanaście minut później na polu karnym gości powalony został Adrian Budka, ale sędzia nie odgwizdał karnego. W zamieszaniu piłkę ponownie przejął Sernas, ale i tym razem jego strzał okazał się mało skuteczny. Od tego momentu lekką przewagę zaczęli zdobywać goście. Pierwszy celny strzał na bramkę Mielcarza oddali w 17 minucie.



Lechici jeszcze raz zagrozili gospodarzom. W 24. minucie, po uderzeniu piłki głową przez Bartosza Bosackiego, wspaniałą interwencją popisał się Mielcarz. I na tym emocje w pierwszej połowie się skończyły. Lech próbował atakować, lecz nieporadnie, natomiast gospodarze próbowali grać z kontry, ale z podobnym skutkiem.

Po zmianie stron, do 60. minuty gra była podobna jak w pierwszych 45 minutach. Oba zespoły nie stworzyły sobie żadnej klarownej sytuacji do zdobycia gola. W 60. minucie na polu karnym Mielcarza doszło do zderzenia dwóch zawodników - Ukaha i Bosackiego. Po tym zderzeniu ten ostatni został odwieziony do szpitala.

Od tego momentu przewagę zaczęli zdobywać lechici i to oni pierwsi cieszyli się ze zdobycia bramki. W 74. minucie w niegroźnej sytuacji niepilnowany Rudnevs głową przelobował bramkarza gospodarzy. Po stracie gola Widzew rzucił się do odrabiania strat. Dziesięć minut później gospodarze cieszyli się z wyrównania. Strzałem z dystansu wyrównującego gola strzelił Sernas. Sędzia przedłużył mecz o osiem minut, ale do końca spotkania żadnej z drużyn nie udało przechylić zwycięstwa na swoją korzyść.

Reklama

Po meczu trener Lecha Poznań Jacek Zieliński nie krył niezadowolenia z wyniku. Jak powiedział, liczył, że po strzeleniu bramki jego piłkarze wygrają spotkanie. "Tak się jednak nie stało, dlatego czuję niedosyt" - powiedział.

Z kolei trener Widzewa trener Andrzej Kretek chwalił drużynę, że grała do końca i wyrównała. Przypomniał, że jego zespól grał z aktualnym mistrzem Polski i ważne było dla niego, że tego spotkania jego drużyna nie przegrała.



Bramki: 0:1 Artjoms Rudnevs (74-głową), 1:1 Darvydas Sernas (84).

Żółta kartka - Widzew Łódź: Bruno Pinheiro, Łukasz Broź. Lech Poznań: Jakub Wilk.

Sędzia: Mirosław Górecki (Katowice). Widzów 10 000.

Widzew Łódź: Maciej Mielczarz - Łukasz Broź, Ugochukwu Ukah, Wojciech Szymanek, Dudu - Adrian Budka, Bruno Pinheiro, Piotr Kuklis (58. Mindaugas Panka), Durić Velibor (68. Prejuce Nakoulma), Paul Grischok (78. Tomasz Lisowski) - Darvydas Sernas.

Lech Poznań: Jasmin Burić - Grzegorz Wojtkowiak, Bartosz Bosacki (65. Marcin Kikut), Manuel Arboleda, Seweryn Gancarczyk - Sławomir Peszko, Dimitrije Injac, Semir Stilić (55. Artjoms Rudnevs), Siergiej Kriwiec, Jakub Wilk - Artur Wichniarek (81. Joel Tshibamba).