Bramki: 1:0 Ivans Lukjanovs (67), 1:1 Piotr Kuklis (70), 2:1 Paweł Buzała (72), 3:1 Piotr Wiśniewski (90+4).

Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa). Widzów 6 000.

Lechia Gdańsk: Sebastian Małkowski - Deleu, Krzysztof Bąk, Rafał Janicki, Hubert Wołąkiewicz - Łukasz Surma, Jakub Popielarz (61. Piotr Wiśniewski), Abdou Traore - Ivans Lukjanovs (80. Marek Zieńczuk), Bedi Buval, Paweł Buzała (90+3. Marcin Kaczmarek).

Widzew Łódź: Maciej Mielczarz - Souheil Ben Radhia, Wojciech Szymanek, Bruno Pinheiro, Dudu - Adrian Budka (67. Krzysztof Ostrowski), Łukasz Broź, Piotr Kuklis (75. Łukasz Grzeszczyk), Tomasz Lisowski (77. Piotr Grzelczak) - Darvydas Sernas, Marcin Robak.

Reklama

Debiut trenera Czesława Michniewicza, który zastąpił Andrzeja Kretka, nie był udany. Nowy szkoleniowiec Widzewa komentował co prawda w telewizji kilka spotkań z udziałem Lechii, jednak ta teoretyczna wiedza nie wystarczyła do wywiezienia z Gdańska nawet jednego punktu. Tym samym łódzki zespół przedłużył swoją serię bez zwycięstwa do czterech meczów.

Pierwsi przed szansą zdobycia gola stanęli gdańszczanie, ale strzał w 3. minucie Bedi Buvala z dystansu był minimalnie niecelny. Później do głosu doszli goście, którzy przeprowadzili kilka groźnych akcji. W 13. minucie po błędzie Huberta Wołąkiewicza oraz zagraniu Darvydasa Sernasa dogodną sytuację zmarnował Marcin Robak.

Pięć minut później piłkarze Widzewa po serii podań z pierwszej piłki przedostali się pod pole karne Lechii, jednak nadbiegający Piotr Kuklis nie zdołał wykorzystać świetnej okazji do strzelenia bramki. W 23. minucie Robak mógł zagrozić golkiperowi gospodarzy Sebastianowi Małkowskiemu, ale źle przyjął piłkę, a tuż przed przerwą napastnik łódzkiego zespołu został zablokowany przez Krzysztofa Bąka.

Reklama



Gdańszczanie zrewanżowali się tylko jednym godnym odnotowania uderzeniem. W 40. minucie po sprytnie rozegranym rzucie wolnym piłkę z 18. metrów obok słupka posłał Abdou Traore.

Druga połowa, która była zdecydowanie lepszym widowiskiem, toczyła się już pod dyktando gospodarzy. Swoją przewagę lechiści udokumentowali 67. minucie strzeleniem pierwszego gola. Najpierw Piotr Wiśniewski zacentrował z lewej strony do Pawła Buzały, który zagrał do Ivansa Lukjanovsa, a Łotysz umieścił ją w siatce.

Na wyrównanie nie trzeba było jednak długo czekać. Trzy minuty później piłkę z pola karnego wycofał Sernas, a Kuklis płaskim strzałem z 16 metrów doprowadził do remisu. Z tego wyniku łodzianie cieszyli się niespełna 120 sekund, bo po świetnym podaniu Buvala Buzała nie zmarnował sytuacji sam na sam z Mielcarzem.

Wcześniej, w 58. minucie po serii rykoszetów przed szansą stanął Buval, jednak Maciej Mielcarz obronił uderzenie francuskiego napastnika. W rewanżu po indywidualnej akcji Łukasza Brozia spudłował Robak. Z kolei w 60. minucie Małkowski odbił piłkę po groźnym strzale Kuklisa.

W końcówce prowadzenie Lechii mogli podwyższyć Buval, Wiśniewski oraz Bąk. Ten ostatni uratował jednak swój zespół od utraty drugiej bramki, kiedy w 83. minucie zablokował strzał Łukasza Grzeszczyka. Z kolei w 87. minucie stoper Widzewa Bruno Pinheiro w ostatniej chwili uprzedził Buvala.

Wynik ustalił pod koniec doliczonego czasu gry Wiśniewski. Pomocnik gdańskiego zespołu wykorzystał podanie innego rezerwowego Marcina Kaczmarka, ograł Mielcarza i z ostrego kąta umieścił piłkę w pustej bramce. Tę akcję rozpoczął efektownym odbiorem piłki na własnej połowie Buval, a od razu po strzeleniu gola arbiter odgwizdał koniec meczu.

Mecz Lechii z Widzewem obejrzał premier Donald Tusk.