Trener gdańskiego zespołu zarzucił żurnalistom, że zdradzili rywalom taktyczne niuanse jego drużyny, chociaż przyznał, że mogło to nie mieć wpływu na końcowy wynik. Stwierdził także, że swoją obecnością podczas treningów męczą zawodników.

"Niektóre osoby pracują chyba w skautingu innych zespołów, podając w mediach, co robimy i nad czym pracujemy na treningach. Chcemy czymś zaskoczyć przeciwnika, ale on naszą taktykę ma podaną na tacy. Poza tym zawodnicy potrzebują teraz spokoju, a zamiast tego wciąż muszą odpowiadać na te same pytania. W dodatku od miesiąca nie da się przeczytać o zespole nic pozytywnego. To jest kopanie leżącego. Drugi raz jesteśmy krytykowani za dotarcie do półfinału Pucharu Polski" - powiedział Kafarski.

Reklama

36-letni szkoleniowiec miał także pretensje do kibiców za okrzyki, które wznosili w trakcie i po przegranym wysoko spotkaniu w Warszawie. "Taką postawę trzeba uczcić minutą ciszy. Pewne zachowania, niezależnie od tego, jak potoczył się mecz, ani jakim zakończył wynikiem, nigdy nie powinny mieć miejsca. Legia była w tym spotkaniu piłkarsko lepsza. My nie mieliśmy nic do stracenia i do momentu utraty pierwszego gola prowadziliśmy grę. Bez względu na to, czy przegralibyśmy 0:1 czy 0:4, niesmak i tak pozostałby" - zauważył.

Bilans biało-zielonych w ostatnim czasie jest fatalny - łącznie z pucharowymi konfrontacjami z Legią nie odnieśli zwycięstwa w sześciu meczach, a bramki nie zdobyli od 457 minut. Po raz ostatni do siatki trafił obrońca Luka Vucko w 83. minucie przegranego 19. marca 1:2 spotkania ze Śląskiem we Wrocławiu. Ostatnie zwycięstwo gdańszczanie odnieśli 12. marca, kiedy pokonali w Białymstoku Jagiellonię 2:1. Zarzuty wobec szkoleniowców i piłkarzy dotyczą jednak nie tylko wyników, ale również prezentowanego stylu gry.

"Nie ulega wątpliwości, że sytuacja jest trudna, ale nie dramatyczna. Mam 48 godzin, by odmienić Lechię. Trzeba sprawić, by drużyna pokazała charakter i walczyła do ostatnich sił. Zawodnicy muszą udowodnić, że potrafią grać w piłkę i są w stanie wygrywać. Morale w zespole na pewno nie jest najwyższe i właśnie ono wymaga odbudowy. A do tego potrzebny jest spokój" - przekonywał Kafarski.

Trener Lechii odrzuca zarzuty o złym przygotowaniu zespołu do rundy rewanżowej. "Problem nie leży w motoryce, ale w psychice zawodników. Żadna porażka nie jest łatwa do zaakceptowania, ale w każdej trzeba doszukać się pozytywów. Wynik to wypadkowa wielu czynników, nie tylko przygotowania, ale także szczęścia. Głęboko wierzę, że ta drużyna jeszcze się odrodzi. Przed nami wiele ważnych meczów, w których będziemy grać głównie o honor, a nie o pieniądze" - stwierdził Tomasz Kafarski, którego zespół dużo słabiej spisuje się wiosną niż w rundzie jesiennej.

"W przypadku tej drużyny staje się to regułą. Odkąd jestem w Lechii, tylko raz na pięć lat piłkarze w rundzie rewanżowej grali lepiej niż w pierwszej fazie rozgrywek. Na pewno w słabszej dyspozycji są wiodący zawodnicy, którzy kreowali grę. Nie mamy jednak zamiaru zmieniać stylu gry. Nadal chcemy opierać naszą taktykę na krótkich i średnich podaniach połączonych z wymianą pozycji" - podsumował.

Reklama

Sobotni mecz w Gdańsku Lechii z Legią będzie czwartym w tym sezonie spotkaniem obu zespołów. W Pucharze Polski lepsi okazali się warszawianie, którzy wygrali 1:0 i 4:0. Z kolei w ekstraklasie triumfowali gdańszczanie - Lechia zwyciężyła na wyjeździe 3:0.