Podczas piątkowej konferencji prasowej szkoleniowiec przyznał, że zdaje sobie sprawę z faktu, jak groźnym przeciwnikiem jest zespół z Gdańska. Widziałem ich ostatni, wygrany 2:0 mecz z Jagiellonią Białystok i wiem, że czeka nas trudne spotkanie. Nie możemy popełniać takich prostych błędów, jakie zdarzały nam się w poprzednich meczach, bo tylko w ten sposób będziemy mieli szansę na dobry wynik - mówił czeski trener.

Reklama

Korzystając z przerwy na rozgrywki reprezentacji drużyna mistrzów Polski intensywnie trenowała i rozegrała dwa mecze kontrolne. Wrocławianie najpierw wygrali z czwartoligową Nysą Zgorzelec 3:0, a następnie ulegli Ruchowi Chorzów aż 2:5. Wykorzystaliśmy przerwę w rozgrywkach, aby popracować nad kondycją, taktyką i współpracą w obronie, ale program był dostosowany do meczu w Gdańsku, więc zawodnikom nie zabraknie świeżości - podkreślił Levy.

W spotkaniu z Lechią na pewno zabraknie Pawelca, który podczas poniedziałkowego meczu Młodej Ekstraklasy doznał urazu mięśnia dwugłowego. Pod znakiem zapytania stoi także występ Dalibora Stevanovica, który w ostatnich dniach zmagał się z przeziębieniem. Do składu Śląska wracają natomiast dwaj napastnicy - Argentyńczyk Cristian Omar Diaz i Holender Johan Voskamp, ale obecnie nadal nie wiadomo, czy w niedzielę pojawią się na boisku.

Oni mieli długą przerwę i będziemy jeszcze dyskutować, czy pojadą obaj czy tylko jeden z nich. Z kolei Dalibor miał gorączkę i może być tak, że on też do Gdańska nie pojedzie. Skład ustalimy dopiero w piątek po południu - dodał Levy.

Do Gdańska wrocławianie wyjadą w piątek ok. 22.00 pociągiem, a na miejscu drużyna ma być w sobotę nad ranem. Zdecydowaliśmy się na tą opcję, żeby zawodnicy mogli się wyspać w czasie podróży, a w sobotę będziemy mogli jeszcze przeprowadzić jeden trening w Gdańsku. Samolot także wchodził w rachubę, ale możliwość przeprowadzenia zajęć bezpośrednio przed meczem była dla nas ważniejsza - podkreślił trener.

Początek niedzielnego meczu z Lechią zaplanowano na godz. 14.30.