Mecz zaczął się obiecująco, bo już w pierwszych minutach Śląsk zaatakował odważnie i Łukasz Broź groźnie strzelał z pola karnego, ale Konrad Forenc nie dał się zaskoczyć. Kilka chwil później po ładnej akcji w dogodnej sytuacji znalazł się Filip Starzyński, lecz jego strzał minął bramkę gospodarzy.
Przez następne długie minuty pod bramkami działo się zdecydowanie mniej. Oba zespoły starały się grać ofensywnie, ale gra toczyła się głównie w środku pola, gdzie nie brakowało twardej walki.
Sytuacja zmieniła się od 22. minuty. Wtedy z lewej strony dośrodkował Dino Stiglec, a Erik Exposito uprzedził obrońców Zagłębie i piłka wpadła do siatki.
Po stracie gola Zagłębie odważniej zaatakowało i zepchnęła Śląsk do głębokiej defensywy. Do remisu już mógł doprowadzić Sasa Zivec, ale z kilku metrów trafił w poprzeczkę. Piłka nadal pozostała w obrębie pola karnego wrocławian. Kolejne uderzenie próbował zblokować Wojciech Golla, ale piłka trafiła go w rękę i sędzia Szymon Marciniak wskazał na jedenasty metr. Pewnym egzekutorem jedenastki był Filip Starzyński.
Teraz to Śląsk zaatakował i sześć minut później ponownie prowadził. Po dośrodkowaniu Robert Pich zgrał piłkę do Exposito a ten z bliska trafił po raz drugi w sobotę.
Na tym emocje nie zakończyły się emocje w pierwszej połowie. Sytuacja na boisku ponownie się zmieniła i to Zagłębie nacierało. Kiedy wydawało się, że przed przerwą nie zdoła nic zdziałać, po dośrodkowaniu z prawej strony, Bartosz Kopacz wyskoczył najwyżej w polu karnym i było 2:2.
W porównaniu z ostatnim kwadransem przed przerwą w drugiej połowie tempo gry spadło. Optyczną przewagę miał Śląsk, który utrzymywał się przy piłce i częściej gościł na połowie rywala, ale Zagłębie nie zamierzało się cofać i tylko bronić.
I podobnie jak w pierwszej połowie, po mniej ciekawym okresie, nastąpił zryw jak nie z polskiej ligi. Najpierw po błędzie Śląska goście wyprowadzili kontratak, który ładnym strzałem wykończył Sasa Zivec.
Minęły dwie minuty i ponownie był remis. Wrocławianie wywalczyli rzut wolny blisko narożnika pola karnego. Do piłki podszedł Stiglec i pięknym strzałem w samo okienko bramki Zagłębia nie dał szans Forencowi.
Jeszcze ładniejszym strzałem popisał się trzy minuty później Bartosz Slisz. Wrocławianie wybili piłkę przed pole karne, dopadł do niej pomocnik gości i potężnym wolejem w górny róg bramki pokonał bramkarza Śląska.
Chwilę po strzeleniu czwartego gola trener Zagłębia zrobił zmianę, za napastnika wprowadził obrońcę i goście zaczęli grać pięcioma defensorami. Śląsk uzyskał zdecydowaną przewagę, gra toczyła się głównie na połowie gości, którzy nastawili się na kontrataki.
Śląsk nacierał, miał sytuacje, ale wydawało się, że nie zdoła doprowadzić do remisu. Aż do 90 minuty. Wtedy obrońcy Zagłębia zupełnie zapomnieli o Exposito, który najpierw strzelał głową i to uderzenie Forenc odbił, ale dobitka była już nie do obrony.
To nie był koniec emocji. W doliczonym czasie gry szanse miało Zagłębie, ale również Śląsk. Walka trwała do ostatniej sekundy. Więcej goli już jednak w sobotę nie padło.
Śląsk Wrocław - KGHM Zagłębie Lubin 4:4 (2:2)
Bramki: 1:0 Erik Exposito (22-głową), 1:1 Filip Starzyński (32-karny), 2:1 Erik Exposito (38), 2:2 Bartosz Kopacz (45+3), 2:3 Sasa Zivec (63), 3:3 Dino Stiglec (65), 3:4 Bartosz Slisz (68), 4:4 Erik Exposito (90)
Żółta kartka - Śląsk Wrocław: Dino Stiglec, Wojciech Golla
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock)
Widzów: 20 434
Śląsk Wrocław: Matus Putnocky - Łukasz Broź, Israel Puerto, Wojciech Golla, Dino Stiglec - Lubambo Musonda (83. Mateusz Cholewiak), Michał Chrapek, Jakub Łabojko, Robert Pich (72. Filip Markovic), Przemysław Płacheta (90+2. Mateusz Hołownia) - Erik Exposito
KGHM Zagłębie Lubin: Konrad Forenc - Alan Czerwiński, Bartosz Kopacz, Lubomir Guldan, Sasa Balic - Sasa Zivec, Bartosz Slisz, Jakub Tosik (84. Łukasz Poręba), Filip Starzyński, Damjan Bohar - Rok Sirk (69. Maciej Dąbrowski)