Obrońca "Białej Gwiazdy" przyznał, że jest mu łatwiej znieść czas przymusowej izolacji z powodu pandemii koronawirusa, gdyż ma domek z ogródkiem i może spędzać bezpiecznie czas na świeżym powietrzu.

"Mamy rozpisane treningi, zajmują mi około półtorej godziny dziennie. Córka jest gimnastyczką, więc codziennie też ma do wykonania swoje ćwiczenia, a syn cały czas kopie piłkę. Dzieciaki więc się nie nudzą i cieszą się, że mogą spędzać czas w domu, bo jeszcze nie są do końca świadome tego, co się dzieje. Mam też cały czas kontakt z kolegami z drużyny i trenerami. Oczywiście przez telefon czy kamerki" – powiedział PAP Sadlok.

Reklama

Dla Wisły sezon został zawieszony w niezbyt korzystnym momencie. Krakowski zespół w 2020 roku był niepokonany, wygrywając cztery z sześciu spotkań i wywalczył sobie przewagę nad strefą spadkową.

"Rzeczywiście dobrze sobie radziliśmy, zdobywaliśmy punkty. Cały czas jednak pamiętaliśmy, że jesienią mieliśmy długą serię spotkań, w których nie potrafiliśmy choćby zremisować" – przypomniał.

Reklama

Na razie rozgrywki ekstraklasy zostały zawieszone oficjalnie do 26 kwietnia, ale nikt nie ma pewności, kiedy zostaną wznowione.

"Szczerze mówiąc wątpię, że ten sezon zostanie dograny do końca. Jeśli już to pod warunkiem, że zostanie przesunięty na inny okres – lato albo jesień. Ta sytuacja w Polsce i na całym świecie jest niebezpieczna. Piłka schodzi na drugi plan, najważniejsze jest zdrowie. Tego się trzeba trzymać przede wszystkim” – podkreślił.

Piłkarz Wisły nie ma wątpliwości, że decyzja o zawieszeniu rozgrywek była słuszna. Świadczy o tym przykład z Włoch, gdzie podczas meczu Ligi Mistrzów pomiędzy Atalantą Bergamo i Valencią doszło do dużej liczby zakażeń. Zawodnicy Wisły, gdy ważyła się sprawa zakazu rozgrywania spotkań, zajęli w tej sprawie – poprzez oświadczenie kapitana Jakuba Błaszczykowskiego – wyraźne stanowisko.

Reklama

"Dobrze, że w Polsce obudziliśmy się szybciej niż we Włoszech i podjęto działania. Uważam, że Kuba Błaszczykowski w odpowiednim momencie wystosował swój apel. On ma duży autorytet i siłę przebicia. Zostało to nagłośnione i wiele ludzi wzięło to sobie do serca" – zaznaczył.

Obecnie bardzo istotne dla przyszłości klubów w Polsce są rozmowy na temat obniżenia zarobków piłkarzy. Według Sadloka, w Wiśle w tej kwestii nie ma rozbieżności.

"Każdy zawodnik zdaje sobie sprawę o co toczy się walka i jak świat, nie tylko sportu, dostaje +po tyłku+. Uważam, że każdy powinien wziąć to pod uwagę. U nas w Wiśle nie ma z tym problemu i na pewno się dogadamy, a w zasadzie już się dogadaliśmy. Władze klubu też w normalny sposób podeszły do tej sytuacji. Jeszcze niedawno w Wiśle nie dostawaliśmy regularnie wypłat, więc jestem zahartowany. Wierzę, że teraz też wyjdziemy z tej sytuacji obronną ręką" – podsumował.