Trener Legii Czesław Michniewicz ma nadzieję na serię zwycięstw swoich piłkarzy, którzy powoli odrabiają ligowe zaległości. W kontynuowaniu passy po wygranej z Zagłębiem Lubin (2:1) miało pomóc wystawienie tego samego składu co w niedzielę.

Reklama

Od pierwszego gwizdka sędziego oba zespoły próbowały stosować wysoki pressing, gra była dość szybka, ale chaotyczna. Długo najgroźniej pod bramkami było po stałych fragmentach gry, jak w 11. minucie, kiedy najlepszy ligowy strzelec Tomas Pekhart źle "skontrował" piłkę po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Filipa Mladenovica.

Kwadrans później tor lotu piłki po kornerze źle obliczył bramkarz gości, ale po tym jak się z nią minął, źle uderzył Igor Lewczuk.

W 37. minucie w słupek trafił z pola karnego Michał Karbownik, a sześć minut później legionistom zabrakło pomysłu na wykończenie kontry i strzał Pawła Wszołka obronił Matus Putnocky.

Reklama

Pozytywy po stronie Śląska w pierwszej połowie to jedynie akcja z siódmej minuty, kiedy Artura Boruca pokonał głową Erik Exposito, ale hiszpański napastnik był na niewielkim spalonym.

Wszystko zmieniła już pierwsza minuta po przerwie. Przed polem karnym Śląska piłka trafiła pod nogi Josipa Juranovica i Chorwat mierzonym strzałem lewą nogą zdobył pięknego gola, pierwszego na polskich boiskach.

Po objęciu prowadzenia Legia osiągnęła sporą przewagę, ale długo brakowało "stempla" w postaci drugiego trafienia, choć m.in. Pekhartowi zabrakło w jednej sytuacji niewiele. W 73. minucie zapoczątkował on kontrę gospodarzy, Brazylijczyk Luquinhas przebiegł z piłką pół boiska, dograł w pole karne niezbyt dokładnie, ale słowacki bramkarz praktycznie wyrzucił ją wprost pod nogi nadbiegającego Czecha, który uzyskał siódmego gola w sezonie.

Gdy wydawało się, że gospodarze w pełni kontrolują wydarzenia na boisku Artur Jędrzejczyk tak niefortunnie podawał wszerz boiska, że piłkę przejął rezerwowy Fabian Piasecki i w sytuacji sam na sam z Borucem zdobył kontaktową bramkę.

Reklama

Na więcej legioniści Śląskowi już nie pozwolili, a sami mieli jeszcze dwie szanse na podwyższenie rezultatu, ale nie wykorzystali ich rezerwowi Joel Valencia oraz Rafael Lopes.

Mistrz Polski po raz pierwszy w tym sezonie wygrał dwa ligowe spotkania z rzędu. Z 12 punktami i jednym meczem zaległym awansował na czwartą pozycję w tabeli. Śląsk pozostał z 10 i jest szósty.

Zaległy mecz 5. kolejki: Legia Warszawa - Śląsk Wrocław 2:1 (0:0).

Bramki: 1:0 Josip Juranovic (46), 2:0 Tomas Pekhart (73), 2:1 Fabian Piasecki (81).

Żółta kartka - Legia Warszawa: Bartosz Slisz. Śląsk Wrocław: Mark Tamas.

Sędzia: Sebastian Jarzębak (Bytom). Mecz bez udziału publiczności.